Tytuł: 1901
Pairing: hunhan
Rating: G
Gatunek: fluff
Ostrzeżenia: brak
Od autora: Tak, żyję. Chyba wciąż mam blokadę i jestem naprawdę zaskoczona, że udało mi się to napisać w zaledwie kilka dni. Ten one shot to totalna fluffy miniaturka, coś na osłodę w całej tej burzy wokół Exo. Jeżeli jest ktoś, kto czeka na HIE - przepraszam, że tak zwlekam. Mam postój, ale obiecuję, że zrobię wszystko, żeby to napisać.
Było
wcześnie, jeszcze nieco ciemno, może nawet trochę ciepło. Jednak żadne gorąco
nie mogło równać się z tym, które czuł każdego poranka i wieczora. Ani upalne
letnie dni ani płomień kominka jakiejś szczególnej zimowej nocy. Ponieważ
temperatura obejmującego go ciała była niezastąpiona.
- Luhan?
Odwrócił się w
stronę, z której dobiegło to ciche wezwanie, brzmiące jak najpiękniejszy na
świecie wiersz. Spotkał się z zaspaną, dobrze znaną mu twarzą i wspaniałymi,
ciemnymi oczami, w których odbijało się światło latarni z zewnątrz, wpadające
do sypialni przez odsłonięte okno. Skierował na chwilę wzrok wprost na pełne,
malinowe usta, których smakował już tysiąc razy. I zrobił to po raz tysięczny
pierwszy.
- Tak? –
wyszeptał wprost w wargi Sehuna, a nikły uśmiech rozgościł się na jego twarzy,
kiedy mężczyzna przycisnął desperacko ich ciała do siebie.
- Myślałem, że
śpisz.
- Też przez
chwilę miałem takie wrażenie.
Hun sięgnął
dłonią do tej, która należała do Chińczyka. Ich palce związały się w silnym uścisku.
Uwielbiał noce takie jak ta, kiedy po prostu cicho rozmawiali i dotykali się
nieśmiało, patrząc sobie w oczy lekko nieprzytomnym wzrokiem, a uśmiech Luhana
tak wiele obiecywał. Te momenty były ważne. A Chińczyk był jeszcze ważniejszy.
- Kocham cię.
Kocham cię najmocniej na świecie i chyba zacznę kupować twoim rodzicom
codziennie bukiet róż za to, że wydali cię na świat, a tobie pięć bukietów za
to, że zgodziłeś się być moim wszystkim. – Oh poruszył się, by delikatnie
położyć go na plecach, a sam zawisł nad nim na kilka nieistotnych sekund.
Później opuścił się taktownie i przykrył go swoim ciałem, całując w swój
unikatowy sposób – taki w jaki tylko i wyłącznie on potrafił. – Wiesz co dziś
za dzień, prawda Lulu? To dziś. Dziewiętnastego stycznia dokładnie cztery lata
temu udowodniłeś mi, że nie muszę już o ciebie walczyć, ponieważ wygrałem i cię
mam… - Urwał na chwilę. Jego głos łamał się ze szczęścia, które go
przepełniało, dał na moment odpocząć swojemu walącemu sercu.
Palce Luhana
przejechały z najbardziej subtelną na ziemi manierą po przedramionach Sehuna aż
do jego szyi, badając gładką fakturę opuszkami, smakując go zmysłem dotyku.
Sięgnął do jego ust własnymi, całując go delikatnie. Koreańczyk obejmował
ciasno jego ciało i to sprawiało, że Han najzwyczajniej w świecie czuł się bezsilny.
Chciał się taki czuć, pragnął, by młodszy ochronił go przed wszystkim, co czyha
na niego po opuszczeniu tej sypialni, która widziała więcej wybuchów szczęścia,
która słyszała więcej wyznań, cichych szlochów i jęków niż prawdopodobnie
jakakolwiek inna.
- Ale ja
walczę i będę walczył o ciebie dalej – kontynuował, sprowadzając mężczyznę pod
sobą na ziemię. Choć to chyba wciąż nie do końca była ziemia. Obaj mieli
wrażenie, że nadal dryfują. – Chciałbym powiedzieć, że dla ciebie mógłbym oddać
wszystko co mam, ale tym wszystkim jesteś ty, a ciebie nie potrafiłbym nikomu
oddać. Nieważne, jak bardzo egoistyczny jestem. Po prostu nie chcę pozwolić ci
kiedykolwiek zniknąć, wymsknąć mi się między palcami, wobec tego będę trzymał cię
tak mocno, jak tylko mogę i walczył tak długo, jak będę w stanie, by udowodnić,
że nikt nigdy nie pokocha nikogo bardziej niż ja ciebie.
Luhan
uśmiechnął się, podczas gdy łzy wzruszenia niebezpiecznie zbierały się w
kącikach jego oczu. Sehun starł je, zanim jeszcze zdążyły spłynąć po lekko
zarumienionym policzku Chińczyka.
Wszystkie te
emocje i wspomnienia wybuchły w sercu Lu, sprawiając, że czuł, iż byłby w
stanie teraz wstać i zrobić wszystko, czego tylko by zapragnął. Ta strona
Sehuna objawiała się wyjątkowo rzadko, przy każdym kto nie był Luhanem nawet
wcale. Z tego powodu Chińczyk czuł, jakby rzeczywistość stała się teraz czymś
zupełnie innym, albo jakby w ogóle nie istniała.
- Hunnie, ja…
- Nic nie mów.
– Ich wargi złączyły się po raz kolejny. Ocierały się o siebie z czułością, która
była na wagę złota. Tysiąc, a może nawet jeszcze więcej, motyli obudziło się w
brzuchu Sehuna, gdy ich języki powolnie wchodziły do gry, muskając się
nieśmiało. – Chcę cię prosić, byś był taki, jaki byłeś do tej pory, bo wiem, że
wtedy będę szczęśliwy. W zamian sam będę starał się być z każdym dniem coraz
lepszym człowiekiem, pracować ciężko i sumiennie w pielęgnowaniu tego, co do
tej pory wspólnie stworzyliśmy i będę wszystkim, o co poprosisz, a może
nawet więcej [1].
Luhan chciał
powiedzieć naprawdę wiele, a z drugiej strony pragnął milczeć i w
nieskończoność słuchać słów jego ukochanego, które go zamroczyły. Miał przed
oczami różową miłosną mgiełkę i mógłby przysiąc, że czuł się jak świeżo
zakochany nastolatek. Może po części było to prawdą, ponieważ zrozumiał, że
zakochiwał się codziennie od nowa w tej samej osobie.
Nie był
pewien, czy wzrok Sehuna kiedykolwiek wcześniej był właśnie taki, jak w tamtej
chwili. Jego oczy były nienaturalnie ciemne, a ciepło i mieszanka najbardziej
pozytywnych uczuć, jakich może doznać człowiek aż wylewała się z jego niemal
czarnych tęczówek. Dreszcze wstrząsnęły ciałem Chińczyka, sprawiając, że ten
wzdrygnął się, co z kolei poskutkowało tym, że wszystkie zmysły Oh skupiły się
właśnie na nim.
- Oh Sehunie –
wypowiedział stanowczo. Na twarz Luhana wstąpił niezwykle oficjalny wyraz. – Zapierasz
mi dech w piersiach. Chciałbym powiedzieć ci naprawdę dużo, ale czuję, że nie
potrafię skleić żadnego głębszego zdania. Trafiłem na kogoś zbyt
nadzwyczajnego. Dlatego dopóki ty będziesz szczęśliwy, ja też taki będę, bo
wybrałbym cię w każdym wcieleniu i w każdym świecie, gdyby było mi to dane. Od czterech
lat wiem, że byłbym gotowy rzucić wszystko i uciec z tobą, jeśli tylko byś mnie
o to poprosił. Tak długo, jak będę miał ciebie, nic innego nie będzie mi
potrzebne.
Sehun nie
musiał słyszeć już niczego więcej. Czuł się kompletny i ktokolwiek kiedyś
powiedział mu, że bez miłości nie da się żyć – miał rację.
Dochodziła
piąta rano, a on miał ochotę wyjść na balkon i wykrzyczeć całemu światu, jak
bardzo szczęśliwy jest.
[1] - Birdy - 1901
Piękne.
OdpowiedzUsuńPotrzebowałam takiego shota.
Dziękuję.
Witaj Yume!
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy komentarz tutaj i chciałabym, żeby był jakiś w miare ogarnięty, ale nie, bo po co. Najlepiej napisać takie cudeńko i wymagać od biednego Siusiaka komentarza, który będzie miał sens...
Przeczytałam wszystkie Twoje ficzki w jedną noc i powiem Ci szczerze, że jesteś jedną z moich ulubionych autorek, naprawdę. Twoje opowiadania są pisane z taką łatwością dzięki której aż miło się czyta.
Co do tego hunhana.
Po tych całych męczarniach po odejściu Lulu, tego właśnie mi było trzeba. Fluffowego oneshota/miniaturki, oczywiście z moim otp. Dziękuję Ci za to.
Ten fanfick był naprawdę piękny. Czułam się jak Luhan bo w moich oczach pojawiały się łzy wtedy kiedy u niego.
Nie wiem co mam tu jeszcze napisać.
Po prostu dziękuję Ci za tego ficzka i dużo weny~
Hitomi aka Siusiak.
Heloł, Yume.
OdpowiedzUsuńWspominałam Ci już na twitterze, że uwielbiam Twoje hunhany? Dobrze wiesz, że nie czytam zbyt exo i niezbyt słucham exo i w ogóle wszystko 'niezbyt' exo. Ale! Jako, iż jesteś świetną pisarką, zawsze chętnie się przemogę, żeby później napisać parę zdań.
Cóż, zaczęłam czytać to już wczoraj, ale ze względu na moją dosyć... sporą pracę domową, nie mogłam dokończyć. Shocik jest przyjemny, romantyczny i w ogóle taki uroczy, że nic, tylko się zachwycać.
Masz niesamowitą lekkość w pisaniu, co nadaje niesamowitości nawet najprostszym z możliwych fabuł. Słowa zawsze wydają się wyszukane, a każde kolejne idealnie wprowadza w nastrój ficzka.
To, jak Sehun mówił o miłości do Lu... Się nie dziwię, Że Hannie aż miał łzy w oczach. Osoba, w której codziennie na nowo się zakochuje mówi takie rzeczy w środku nocy {piąta rano - środek nocy}. Woah, sama nie wiem nawet, co mogę napisać, żeby to miało jakikolwiek sens. Zacznijmy od tego, że nie mam pojęcia, jak nazywać emocje, które pojawiły się u mnie po przeczytaniu tego. Na pewno są one pozytywne, psiaku, nie martw się.
Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uraczysz Nas czymś tak uroczym, a z drugiej strony wzruszającym.
Czekam na HIE.
levs.♥
kurde, usunęło mi się ㅠ.ㅠ
OdpowiedzUsuńnie umiem skleić żadnego sensownego komentarza do tej krótkiej historii, więc powiem tylko jedno - to było piękne ♥
Mah, piękne. ♥
OdpowiedzUsuńHej Yumcie,
OdpowiedzUsuńwoah, to mój pierwszy komentarz tutaj... Nie dziwię się, ponieważ komentować nie umiem. You know. Ale uznałam, że się przełamię, ponieważ ja też nie lubię jak ktoś coś mojego przeczyta, a śladu po sobie nie zostawi.
Dobra, ale do rzeczy. Ta miniaturka była urocza, piękna, śliczna, cudowna i czarująca, można by tego wymieniać i wymieniać... Nie powiem, ujęłaś mnie tym, a wiesz, że ja w hunhanach to tak nie za bardzo gustuję. Aż mi się łezka w oku zakręciła jak to czytałam. Bardzo podoba mi się twój styl pisania, ma w sobie taką lekkość i jest łatwy w odbiorze. Mam nadzieję, że będziesz dalej pisała takie perełki, które nic tylko kochać.
No to raczej wszystko, trochę chaotycznie wiem, ale trudno.
Przesyłam serduszko i dużo weny.
Kookiś ♥
Taki słodki fluff...! Naprawdę niesamowite, jak taka młoda osoba jak ty tak lekko i swobodnie posługuje się językiem.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że tak pięknie i naturalnie można przedstawić za pomocą słów wyznania miłosne. Muszę przyznać, że nawet jeśli mało się znam na Exo, Hunhanie i tak dalej to udało ci się do mnie trafić. To jak poprowadziłaś wypowiedź Sehuna było oczarowujące. Aż mnie zatkało. Nic dodać nic ująć.
Była tylko jedna, tycia, maleńka rzecz, która mi zgrzytała między zębami. Mianowicie ten "Chińczyk". Użyła bym innego synonimu, zważając szczególnie na to, że dla takiego laika jak ja, narodowość któregoś z bohaterów mi nic nie mówi, plus brzmi to raczej nieelegancko, ale to tylko moje odczucie i detal c:
Życzę ci weny i zwracam się z prośbą o dokończenie "Behawiorysty"! Nie odpuszczę ci tego :3
To takie słodkie... Po tylu HunHanowych angstach potrzebowałam czegoś takiego.
OdpowiedzUsuń