5. Hi, I exist [hunhan]

Akurat na dobre rozpoczęcie przerwy świątecznej udało mi się skończyć rozdział. Także... Miłego czytania i udanego odpoczynku!

Tak długo, jak nie mówił o Hyeri – czułem się spokojny. Potem narastało we mnie coś, czego nie potrafię dokładnie opisać, kuło moje serce jak bezlitosna igła. Byłem zmuszony tłamsić to w sobie, ponieważ wiedziałem, że nie mogę zabronić mu mówienia o niej. Była dla niego ważna; chyba właśnie to bolało mnie najbardziej. Cokolwiek bym nie zrobił, ona wciąż będzie mu bliższa. Z drugiej strony to mogło być tylko i wyłącznie moje złudzenie. Pocieszałem się tą myślą.
- Chcesz, żebym był z tobą zupełnie szczery? – zapytałem.
- Nie chcę cię do tego zmuszać. Gdybym sprawił, że czułbyś się zobowiązany do mówienia mi wszystkiego, to nie byłoby w porządku dla nas obu, Sehun. Chciałbym, żeby po prostu twoim odruchem było odezwanie się do mnie, kiedy coś jest nie tak, bez względu na to, co to jest.
Spojrzałem na niego trochę zakłopotany. Jego bezpośredniość po prostu była czymś, do czego wciąż się nie przyzwyczaiłem. Ale chyba mogłem powiedzieć, że się stara i to było ważne.
- Cholernie mi źle w ostatnich dniach. I naprawdę nie wiem, czy powinienem kontynuować. – Zawahałem się.
- Każda prawda boli krócej niż kłamstwo. Niekoniecznie mniej. Ale na pewno krócej.
- Po prostu boję się, że nigdy nie będę wystarczająco dobry. Nie tak dobry jak powinienem być, by na ciebie zasługiwać. Rozumiesz, Luhan? Po prostu chcę być kimś, komu napiszesz, że będziesz za pięć minut, a gdy minie szósta minuta i nie dotrzesz, ten ktoś już będzie się martwił.
Nie mam pojęcia, co kierowało mną, kiedy mu to powiedziałem. Tak naprawdę dopiero wtedy wszystko sobie uświadomiłem, zrozumiałem, czego tak naprawdę oczekuję. Chyba.
- A czy przypadkiem już nie jesteś kimś takim? – spytał. Odłożył kubek na podłogę w wystarczającej odległości, by przypadkiem go nie trącić.
- Chyba jestem.
- Tylko tyle chciałem wiedzieć.
I zmieniliśmy temat tak samo jak soundtrack naszego mdłego popołudnia.


**
Pomimo całego zmęczenia spotkałem się z nieznośną i bezsenną nocą.
Kiedy zjedliśmy coś na szybko było po dwudziestej drugiej i postanowiliśmy rozejść się do pokojów. Wziął prysznic, ja zrobiłem to po nim. Nie zamieniliśmy w tym czasie ani słowa, chyba po prostu nie czuliśmy takiej potrzeby. Gdy mogłem już spokojnie położyć się w łóżku, zegarek w moim telefonie wskazywał dwudziestą trzecią i liczyłem, że zasnę zaraz po zakopaniu się w kołdrze. Ale skończyło się na tym, że zacząłem myśleć. Już sam nawet nie pamiętam o czym.
Kiedy ocknąłem się z mgły, która przysłoniła mój trzeźwy umysł, zacząłem uporczywie zastanawiać się nad wszystkimi uczuciami, które ostatnio mi towarzyszyły.
Byłem dorosłym mężczyzną i nie potrafiłem zdefiniować tego, co czuję. A najbardziej niepoważne w całej sytuacji było to, iż on za tym wszystkim stał.
Luhan był udręką dla mojego umysłu. A jego charakter zagadką, której nie potrafiłem rozwiązać. Tak naprawdę niczego o nim nie wiedziałem. Ale on nie był przeciętnym człowiekiem, którego mija się na ulicy. Był skomplikowany sam w sobie i może na tym właśnie to polegało: Niczego o nim nie wiesz, jeśli naprawdę go znasz.
Był sprawcą całego zamętu w moim życiu – tego, czego absolutnie chciałem. Nie do końca wiedziałem, czym zasłużyłem sobie na poznanie go, ale oczywistym było dla mnie borykanie się dla niego z całym niepokojem, który we mnie panował. W końcu byłem przekonany, że nadejdzie dzień, w którym się przyzwyczaję.
Wibrujący telefon sprowadził mnie na ziemię.

Od: Luhan
Słodzisz herbatę?

Uśmiechnąłem się, nie mam pojęcia dlaczego.

Do: Luhan
Skąd wiedziałeś, że nie śpię?

Od: Luhan
Nie wiedziałem. Czułem.

Już nie odpisałem. Słyszałem coraz głośniejsze kroki i byłem przekonany, że do mnie idzie. Wcale się nie przeliczyłem, bo zaraz stanął w drzwiach pokoju, które niezdarnie otworzył łokciem i zamknął stopą, trzymając dwa kubki z parującym napojem w dłoniach.
Oparł jedno kolano o materac łóżka i podał mi herbatę, a kiedy zrobiłem mu trochę miejsca usiadł po turecku naprzeciwko mnie. Otulał kubek palcami przez naciągnięte na nie rękawy bluzy.
- Nie odpowiedziałeś mi, czy słodzisz, więc nie osłodziłem w ogóle. Cukier niszczy smak.
Malinowa herbata. Wcześniej nienawidziłem niczego, co choćby w samej nazwie miało maliny. W tamtym momencie to pokochałem. – Więc czemu nie śpisz? – zapytał.
- Chciałbym zapytać cię o to samo.
Światło lampki otulało jego znużoną, nierealnie piękną twarz. Był śpiący, nie mogłem tego nie zauważyć.
- Ostatnio wciąż się z tym męczę. To uporczywe, ale czasem przydatne. Rozumiesz, bezsenność jest świetnym pretekstem do poczęstowania cię herbatą w środku nocy.
- A co gdybym spał? – spytałem z ciekawości.
- Pewnie i tak siedziałbym tutaj, z tą różnicą, że pod ścianą i patrzył w okno. Nie chcę być sam, jeśli wiem, że ty tutaj jesteś. Sama świadomość, że znajdujesz się w tym samym pomieszczeniu byłaby kojąca.
Odłożyłem swoją herbatę na szafkę, którą miałem na wyciągnięcie ręki. Sekundę później to samo zrobiłem z jego kubkiem, wyciągając go ostrożnie z bladych dłoni.  Poprosiłem cicho, żeby usiadł obok mnie, a kiedy to zrobił, otuliłem kołdrą jego kruche ciało.
Przymknął oczy i westchnął cicho, jakby walczył sam z sobą o zatopienie się w poduszce.
Po prostu się wyłączyłem. Luhan nauczył mnie, że analizowanie tysiąc razy tego, co chce się zrobić wcale nie popłaca.
I zwyczajnie przyciągnąłem go do siebie, zamykając oczy. O słuszności swojego wyboru przekonałem się zaraz po tym, kiedy objął mnie bezceremonialnie i poruszył się, by być bliżej. Wszystkie myśli ze mnie uleciały. Niepokój zasnął głębokim snem, przykryty tą równie cudowną co łudzącą świadomością, że minął dopiero pierwszy dzień, kiedy mam go na wyłączność. A przed nami jeszcze kolejne.

**
Myślałem, że śniło mi się coś pozytywnego – i to dlatego dziwne uczucie spokoju towarzyszyło mi po obudzeniu. Potem zrozumiałem, że czułem się tak właśnie dlatego, że to nie był sen, a Luhan był obok, tak jak zapamiętałem.
Arkusze pościeli przesiąkły zapachem jego obecności, a on leżał właśnie tam, gdzie powinien, niemal cały otulony kołdrą. Jego twarz była zwrócona w moją stronę, a ręka leżała w bezruchu na mojej klatce piersiowej, ściskając kawałek t-shirtu.
Jego blond włosy rozlewały się na niebieskiej poduszce. Odgarnąłem delikatnie grzywkę z jego oczu i poprawiłem tylko kołdrę, upewniając się, że jest nią szczelnie przykryty i podniosłem się, chcąc wstać. Ale jego palce zacisnęły się mocniej i spojrzałem w dół, by skonfrontować się z jego szczenięcymi, zaspanymi oczami.
- Wszystko co się tutaj wydarzy, po naszym wyjeździe zostanie tylko i wyłącznie w tym domu, jeśli tylko będziesz tego chciał – szepnął cicho i puścił mnie.
Odwrócił się do mnie plecami, owijając kołdrą, kiedy wstałem z łóżka. Mimo kłucia w sercu wyszedłem z pokoju bez słowa, idąc na dół, by wstawić wodę na kawę.
Nie wiem za co bardziej byłem na siebie zły; za to, że nie spytałem co się stało, czy za to, że z nim nie zostałem. Tak naprawdę chyba bałem się reagować, kiedy coś z nim nie było tak jak powinno. Jego emocje wciąż były dla mnie labiryntem i zdawałem sobie sprawę, że jednym słowem mogę wszystko zniszczyć. Obaj cały czas nie potrafiliśmy rozszyfrować siebie nawzajem i na tym właśnie polegał problem – nasze umysły były oddzielone potężnym murem, który nie chciał pęknąć.
Zszedł do kuchni dopiero kiedy do połowy wypiłem swoją kawę, siedząc przy oknie i patrząc jak wiatr rzuca chudymi gałęziami drzew na wszystkie strony. Ta, którą zrobiłem dla niego stała po drugiej stronie stołu, czekając aż wreszcie ją wypije.
Niezdarnie próbował zaczesać do tyłu grzywkę, która uporczywie rozsypywała się na jego czole i przez chwilę poczułem, że ten moment jest taki… Naturalny. Jakbym codziennie czekał na niego z kawą w kuchni, jakby nic złego nigdy się nie działo.
Usiadł naprzeciwko mnie i objął dłońmi swój kubek.
- Chciałem podziękować – powiedział cicho. Nie patrzył na mnie. Jego wzrok wbijał się w blat stołu.
- Nie masz za co mi dziękować, Luhan – odpowiedziałem spokojnie. Ja też przestałem na niego patrzeć.
- Mam za co. Wiesz dlaczego?
- Nie wiem.
Podniósł wzrok, przenosząc go na okno. Patrzył przez chwilę w jeden nieokreślony punkt gdzieś za moimi plecami, upił łyk kawy i spojrzał na mnie.
- Raz podczas wykładów dziewczyna, z którą przychodziłem do baru spytała mnie, czy uważam się za silną osobę. Prawdopodobnie to pytanie nawinęła jej książka, którą wtedy czytała, chociaż nie jestem pewien. Ale nie odpowiedziałem jej, ponieważ zwyczajnie nie wiedziałem. To pytanie spędziło mi sen z powiek na kilka nocy z rzędu. Ostatniej z nich wyciągnąłem pewien wniosek. Ludzie starają się być silni dla zasady. A przecież wystarczy udawać. Prawda? Nikt nie jest mocny. Są tylko mocni w udawaniu. [1] Ja jestem taki, ty też, Sehun. I reszta ludzi również. – Słuchałem go uważnie. Chyba tak uważnie, jak jeszcze nigdy nikogo. – Ale udawanie też czasem może nie wychodzić, nie sądzisz? Ostatnio cholernie źle mi to idzie i potrzebowałem po prostu odpoczynku. A oprócz odpoczynku potrzebowałem też ciebie, tak po prostu.
Tak po prostu. Chyba wszystko co działo się między nami było tak po prostu.
- Czasem trzeba dać ponieść się emocjom.
- Tak, masz rację. Dlatego chciałbym cię dziś zabrać w pewne miejsce.

**
I zabrał. O czwartej dwadzieścia osiem, kiedy skończyliśmy oglądać Harrego Pottera, którego chciał, żebyśmy obejrzeli, by całe spięcie, które zaszło między nami rano się wyładowało, poprosił, żebyśmy wyszli.
Nigdy nie byłem w tej części Seulu. Wszystko było nowe, ale równie szare i codzienne. Tylko pośród tej szarości stał on i był równie nieskazitelny, równie magiczny co na początku.
Zaprowadził mnie do miejsca, które na pozór prezentowało się tak zwyczajnie jak każde inne. Ot małe jeziorko, kilka ławek, drzewa i drewniany pomost. Nic szczególnego – tak właśnie myślałem.
- Każdy kto był tu więcej niż raz zazwyczaj wiąże z tym miejscem jakąś swoją własną błahą historię. I to chyba czyni to miejsce wyjątkowym – powiedział cicho.
Wchodziliśmy na pomost. Jego dłoń wysunęła się z kieszeni i złapała moją. Splótł ze sobą nasze zimne palce i szliśmy tak kilkadziesiąt sekund, które były na wagę złota, zamknięci w żelaznym uścisku naszych dłoni. Czułem coś, czego po raz kolejny nie umiałem nazwać.
Puścił mnie, kiedy oparliśmy się o metalowe, pomalowane na żółto barierki. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Wzięliśmy po jednym, po czym podpalił najpierw mi, a potem sobie.
- A z jaką błahą historią ty kojarzysz to miejsce? – zapytałem, jednocześnie wypuszczając dym ze swoich płuc. Mieszał się z parą, która uciekała z naszych ust podczas każdego wydechu. Było tak cholernie zimno, a on był tak cholernie delikatny. Miałem wrażenie, że rozpadnie się na drobne części, kiedy tylko wiatr zawieje odrobinę mocniej.
- Zawsze kiedy tu jestem czuję, że każda myśl ma tutaj prawo bytu, Sehun. Ale to nie oznacza, że pozwolę jej ujrzeć światło dzienne. A to o co pytasz nie jest warte, by o tym mówić. Nie teraz, kiedy jestem tu i ty też tu jesteś.
W jednej chwili po prostu wyrzuciłem papierosa do wody. W następnej już stałem z nim twarzą w twarz, przyciskając jego ciało do lodowatych poręczy. Kolejna przyniosła jedynie kontakt wzrokowy, który mógłby burzyć wieżowce jeden po drugim.
- Mieliśmy być ze sobą szczerzy, Luhan.
- Więc pocałuj mnie i obiecaj, że jeżeli pomyślę o tym miejscu, to będę pamiętał tylko ciebie i to pieprzone ciepło w sercu.

[1] - Haruki Murakami, Słuchaj pieśni wiatru

14 komentarzy:

  1. Jej. Te opowiadanie jest naprawdę cudne. Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział skojarzył mi się z taką piosenką i zdjęciami. Zazwyczaj nie czyma hunhana, ale ten ff ma w sobie to cos, ze chcę czytać dalej. Rozdzaił był genialny. Ja Tobie też życzę, zebyś odpoczęła w tej przerwie świątecznej. Weny życzę.
    Miś Yogi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nanananan kocham to! Ja to tak cholernie uwielbiam! Tutaj wszystko jest tak cudownie napisane, inaczej w wyróżniający się sposób. Luhan rozwala mi serducho swoją osobowością. Wszystko; wypowiedzi, myśli, podejście do życia, tak cholernie chciałbym poznać taka osoba jak on. Sehun ma szczęście, że jest dla Luhana kimś ważnym i ogólnie nie wiem czy to mówiłam, ale podoba mi się, że to własnie Sehun jest narratorem, bo zazwyczaj jest nim Luhan i to też mnie urzeka. Ten klimat jest taki stonowany, to jest coś, co czytać lubię chyba najbardziej, gdzie wszystko rozgrywa się powoli ma swój ład i porządek, kurcze zdecydowanie trafiłaś w moje gusta, bo piszesz tak delikatnie ^-^
    Dziękuję za parta!
    Hwaiting :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, Nie, Nie.
    W jakim parku, chłopak, który mi się podobał, i myślałam, że jest już wszystko na dobrej drodze, przyprowadził swoją dziewczynę i przedstawił nas sobie słowami:
    - Paulina, jesteś dla mnie bardzo ważna. (ja, fangirl w sercu) Dlatego chcę, żebyś kogoś poznała. To jest Asia, moja dziewczyna.
    Nienawidzę tego parku.
    Ale, nieważne. Nawet nie wiesz jak bardzo czekam na Twoje update. Po prostu kocham czytać tę historię. Uwielbiam jej klimat i to jak łączy się z moim życiem. ♥ Wszystko odczuwam, jakbym to ja była bohaterką. (pewnie piszę to pod każdym rozdziałem XD)
    Czuję się trochę jak Sehun, bo też myślę, że już znam tego Luhana, a tutaj nagle coś mówi i mam WTF, bo znowu jest zagadką. Chcę więcej. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja czekałam na kolejny rozdział, jeju. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłam na update, więc od razu miałam oczywiście przeczytać, nie patrząc na to co miałam akurat zrobić XD
    W każdym razie, jak zwykle jest cudownie, lubię klimat tego opowiadania i myślę, że mogłoby być niekończące się, a ja dalej czytałabym z zachwytem i z niecierpliwością czekałabym na kolejne rozdziały. To chyba przez specyficzność relacji, w jakiej znajdują się Sehun i Luhan, więc no.
    Oczywiście już nie mogę się doczekać dalszego ciągu, jestem cholernie ciekawa czy Sehun zrobi to o co poprosił go Lu, czy może nie, kurczę. Zawsze trzymasz mnie w niepewności, a ja odchodzę od zmysłów > w <
    Tak więc życzę ci weny i chęci na dalsze pisanie :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe. Genialne. I wiesz co? Chciałabym umieć pisać tak jak Ty. Powtórzę się, ale Ty robisz ze zwykłych rzeczy cuda. Nie potrafię tego nawet jakoś ogarnąć. Rozdział mną nieźle wstrząsnął, a cytatem mojego ulubionego pisarza kupiłaś moje serce. Więcej nie umiem napisać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy weszlam na bloga i zobaczylam nowy rozdzial to zmeczenie zniknelo i zastapilo je szczescie. Kocham to opowiadanie, dzieki niemu twoj blog jest jednym z 2 ktore sprawdzam regularnie. Wreszci zaczelo sie wolne wiec bede mogla przeczytac twoje inne opowiadania. :D Ale i tak czekam na ciag dalszy tego cuda. Czytajac to nagle znajduje sie w innym swiecie, moj humor sie zmienia i wczowam sie w sytuacje. Jednak by na prawde w 100% sie wczuc bede musiala to przeczytac cale od nowa jak juz zostanie zakonczone, ale nie spiesz sie z tym, niech bedzie jak najdluzsze tylko byle nie stracilo na jakosci. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Za długo zwlekałam z przeczytaniem ostatniego fragmentu. Zbyt długo, ponieważ jest zbyt idealny. Złapałam chyba jakiegoś przedświątecznego lenia i nie chciało mi się zupełnie nic, w tym czytać. Na szczęście, myślę, że to już zniknęło i pierwszy blog jaki zdecydowałam się odwiedzić, to właśnie Twój.
    To chyba był najsłodszy rozdział hie jaki kiedykolwiek powstał. Sama nie wiem, sama atmosfera się już różniła od poprzednich części, a do tego to ostatnie zdanie Luhana było niczym ukoronowanie tego wszystkiego. Sama nie wiem, co powiedzieć, moje serce bije jak szalone, a to jedynie przez tę dwójkę. Naprawdę, Yume, masz niesamowity talent i w rozdziałach, nieważne jakiej długości, umiesz zawrzeć tyle emocji... Chciałabym umieć pisać tak, jak Ty to robisz.
    Mam nadzieję, że spokojnie sobie wypoczywasz. Tymczasem czekam na kolejny rozdział~.
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wooo, to opowiadanie jest jedyne w swoim rodzaju. Jesteś naprawdę niesamowita i podziwiam Cię za to, że wykreowałaś tak intrygującą historię. Wspaniałe.
    Proszę, dodaj szybki kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wena szybko Cię nie opuści, bo w takim wypadku byłaby to wielka strata.

    OdpowiedzUsuń
  9. Weszłam na twojego bloga, całkiem przypadkiem i strasznie mi się tutaj podoba! One shot przecudowny i chyba tyle w tym temacie, bo naprawdę nie wiem co jeszcze powiedzieć.
    A tak całkiem randomowo, sama wykonałaś szablon? (tzn. wiem, że przez kochaną Tyler, ale nie widzę go na blogu Graphical Thoughts).
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon jest z drugiej Świątecznej Paczki Wiecznego Szczęścia, którą wysyłała Tyler dla chętnych. c:
      I bardzo dziękuję i za miłe słowa! ♥

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź ^_^

      Usuń
  10. Nie ogarniam siebie, jak mogłam nie komentować takiego opowiadania. Weny mi trochę brakowało, ale już jest! ^^
    Ten moment, kiedy Sehun tłumaczył o minutach! *^* Zakochałam się w nim, bo to takie proste i jednocześnie wyszukane! Uwielbiam takie teksty! Nie będę w stanie zrozumieć do końca postępowania Luhana, chyba tak jak Sehun. Ale staram się to robić. Może z czasem wyjdzie. Z pewnością Lu jest niepowtarzalny, a to już rodzi pewne problemy w pewnych kwestiach.
    Już miałam się na końcu popłakać, ale mama do pokoju weszła. Sama nie wiem dlaczego, po prostu tak pięknie piszesz, że człowiek się wciąga i nie może się pozbyć przytłaczających emocji. Tak powinno być! Dziękuję za to, bo wreszcie przeżywałam tak mocno rozdział.
    Gdyby tylko wszystko było takie łatwe jak w opowiadaniu, a jednocześnie cholernie trudne do zrozumienia. Sehun powinien pocałować Luhana tylko dlatego, że to proste i dla niego trudne... Mam deja vu! O_O
    Życzę powodzenia w pisaniu, bo to akurat nie jest takie proste, aby wykreować tak pięknie wszystkie postaci. TT__TT Zazdroszczę umiejętności! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Booooże ile powtórzeń... Wybacz, ale za bardzo podnieciłam się rozdziałem. ;^;

      Usuń
  11. omomo *-*
    pierwszy raz nie umiem się wysłowić i odkładałam napisanie komentarza od przedwczoraj D:
    więc będzie to jakieś nieudolne tworzenie zdań w moim wykonaniu.
    Już od pierwszego rozdziału stwierdziłam że oni pasują do siebie pod względem charakterów ;___;
    spodobał mi się ten cytat o tym że ludzie potrafią tylko udawać że są mocni (ノ*゚ー゚)ノ
    od momentu kiedy Lu złapał za rękę Sehuna czytałam końcówkę chyba z 20 razy i nie mogłam się tym nacieszyć a uśmiech z mojej twarzy nie schodzi D: przeraża mnie to
    czekam na kolejne rozdziały i zazdroszczę magicznego sposobu pisania tego opowiadania ( ˘ ³˘)♥
    /Misa Amane

    OdpowiedzUsuń

SZABLON WYKONANY PRZEZ TYLER/ Enjoy!