6. Hi, I exist [hunhan]

Kochani! Z okazji nowego roku chciałabym życzyć wam wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że 2015 będzie szczęśliwszy dla nas wszystkich, że przyniesie więcej szczęścia niż łez. Chciałabym również prosić was, żebyście nigdy się nie poddawali, byli silni i nie tracili wiary w siebie. Doskonalcie to, co wam wychodzi i nigdy nie rezygnujcie! Równocześnie pragnę wam podziękować za to, że cały czas jesteście ze mną i tak bardzo mnie napędzacie. Jesteście niesamowici, pamiętajcie o tym!  

- Boję się, że cię dotknę, a ty zaczniesz się kruszyć i rozpadniesz mi się na drobne kawałki – powiedziałem. Oczy zaszły mi łzami. Nie wiem, czy to przez wiatr, który brutalnie wiał prosto w nasze twarze czy z powodu czegoś, co zaczynało dusić mnie od środka.
- Myślę, że już jestem tymi kawałkami, które trzeba posklejać.
Dotknąłem wierzchem dłoni jego zaczerwienionego od zimna policzka. Omiotłem wzrokiem całą jego twarz. Chłonąłem jego piękno. Nie mogłem oderwać wzroku od tego w jaki sposób jego rozbiegane oczy patrzą głęboko w moje, jak jego delikatne, zmaltretowane przez ostre powietrze usta są subtelnie rozchylone.
Jego ręka dotknęła mojego torsu i posunęła wyżej, aż do kołnierza płaszcza, na którym zacisnął palce. Coś w nas zawrzało.
- Nawet nie wiesz o ile rzeczy chciałbym cię w tym momencie zapytać, Luhan.
Bo nie wiedział. Nie mógł wiedzieć, kiedy ja sam nie zdawałem sobie sprawy z ich liczby.
Cały czas na niego patrzyłem. Moje pole widzenia robiło się coraz mniej wyraźne, ale wciąż wystarczające, kiedy muskałem jego twarz kciukiem.
- Nawet nie wiesz ile rzeczy chciałbym ci w tym momencie powiedzieć, Sehun.
Coś co kumulowało się we mnie od jakiegoś czasu już nie wytrzymało i po prostu wybuchło.
Pod wpływem tego wybuchu owinąłem ręce wokół jego klatki piersiowej, zamykając w szczelnym uścisku, kiedy pochyliłem się. Zderzenie naszych warg ze sobą było kwestią jednego ruchu, który wykonałem zaraz po tym. I coś zaczęło wrzeć między nami jeszcze bardziej. Było podobne do chaotycznych fal tworzących się na jeziorze albo wiatru, który szalał bez skrupułów.
Zamknął oczy, trzymając mnie tak samo mocno jak wcześniej. Nasze usta współgrały ze sobą znakomicie, kiedy ocierały się o siebie bez pośpiechu. Czułem, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi, jakby chciało być jeszcze bliżej tego, które należy do Luhana. Choć nie do końca wiedziałem, czy ono wciąż było tylko moje czy może już trochę jego.
To co zaistniało między nami było w tamtym momencie czymś najbardziej czułym na świecie. A kiedy odsunął swoją twarz od mojej, skulił się i oparł głowę o moją szyję. Myślę, że właśnie w tamtej chwili nie istniało nic bardziej arcydelikatnego.
- Potrzebowałem osoby, która odciągnie mnie od rzeczywistości rozmową. A potem pojawiłeś się ty, robiąc to samo swoją obecnością – wyszeptał. Nie widziałem jego twarzy. Wpatrywałem się jedynie z góry w jego blond włosy. Na dźwięk jego słów przeszły mnie dreszcze i chyba dostałem gęsiej skórki.
Kto wie, może po prostu nie radziłem sobie z uczuciami.
- Jest zimno – mruknąłem. - Po prostu stąd chodźmy.
Przez chwilę gładziłem jego ramiona w jakimś bezsensownym geście. Może nie byłby tak do końca bezsensowny, gdyby nie to, że ani nie dodał mu ciepła ani otuchy.
- W porządku – odpowiedział tylko.
Kiedy odsunął się ode mnie i ruszył przed siebie nawet się nie oglądając, ogarnęło mnie niewyobrażalne zimno. Wciąż szedł nieco skulony, z twarzą schowaną w czarnym szalu. Podążałem za nim bez pośpiechu, paląc papierosa. Doświadczałem czegoś innego, niekoniecznie lepszego.
Nigdy wcześniej nie czułem tylu emocji na raz.
I nigdy wcześniej żadne tak cholernie nie bolały.
- Czy wszystko w porządku? – zapytałem niemal szeptem, kiedy go dogoniłem. Czułem niemożliwą do zahamowania ochotę na złapanie jego ręki. I zrobiłem to.
- Tak, wszystko jest w porządku. Wszystko oprócz mnie.  
Zacisnąłem szczękę i mocniej ścisnąłem jego dłoń. Była zimna i lekko drżała, tak samo jak moja. Podświadomie zrozumiałem, że powoli zaczynałem bać się nie tylko czynów, ale też słów. Utwierdzało mnie to w przekonaniu, że miał rację.

i’m not ok
but it’s ok

            - Żałujesz czasem? – zapytał nagle.
            Dochodziliśmy już do domu, nawet nie wiem kiedy pokonaliśmy cały ten dystans. Zorientowałem się, że nasze dłonie wciąż były ze sobą splecione. Zrobiło się cieplej.
            - Czego? – Nie rozumiałem.
            - Że wtedy dosiadłeś się do mnie. Że pozwoliłeś, aby to zaszło tak daleko.
            Nie wiem, którego papierosa z rzędu już paliliśmy, ale zrobiło mi się niedobrze. Zgasiłem go i wyrzuciłem na ulicę.
            - Nie – odpowiedziałem krótko. Coś tknęło mnie do kontynuacji. – Chcę, żebym tylko ja mógł cię tulić, szeptać ci, całować cię i kochać.
            - Szczerość popłaca, Sehun.
            - Wiem o tym.
            - W takim razie i ja powinienem być z tobą zupełnie szczery.
            - Tak, powinieneś.
            - Może po prostu chciałbym być twój.
            - Może.
            Niczego więcej nie powiedział. Puścił mnie, otworzył furtkę i wszedł do domu. Nie obejrzał się ani razu, ale ja chyba nawet tego nie chciałem. Nie trudziłem się o pytania, kiedy bez słowa zniknął w swoim pokoju. Ja zrobiłem to samo. Siadłem do biurka, wyciągnąłem notes i ołówek.
            Puścił muzykę. Idealnie słyszałem ją przez ścianę. W kółko leciała jedna piosenka, ta sama, której słuchaliśmy wtedy na dachu. Too far gone było w tamtym momencie idealnym określeniem.
            Zacząłem nowy rysunek. Na początku nie przedstawiał niczego konkretnego. Aż do momentu, w którym zorientowałem się, że niekompletny jeleń miał jego oczy. I przypomniało mi się, jak pytał mnie w jaki sposób opisałbym swój smutek. Siedząc przez chwilę bezczynnie z wzrokiem wbitym w okno stwierdziłem, że gdyby teraz spytał mnie o to samo, zdefiniowałbym swój smutek jako miliony nieskończonych szkiców i brak jego obecności.
            Zrobiło się ciemno, ale nie zapaliłem światła. Było mi dobrze w mroku, choć to było tylko zastępstwo słów ,,jest dobrze’’, które musiałem znieść. Ponieważ nie było dobrze, jeśli on nie siedział obok mnie. Nawet jeśli nie potrafiłem rozszyfrować tego co czuł i o czym myślał, to mając go przy sobie byłem pewny, że jest w jakimś stopniu bezpieczny. Że nie czyta książek, więc może nie jest smutno. Że nie pisze do mnie, więc chyba jest stabilnie. Że nie płacze.
            Ścisnąłem ołówek w ręku, a potem odłożyłem go na biurko. Zamknąłem notes i podszedłem do torby, by wyciągnąć z niej paczkę papierosów i zapalniczkę. Znalazłem się przed drzwiami w niewyobrażalnie krótkim czasie. Zapukałem i wszedłem do środka.
            Leżał skulony na łóżku. Nie jestem pewien, czy nawet słyszał jak pukałem. Schowałem papierosy do kieszeni bluzy i oparłem jedno kolano o materac. Drgnął, ale nie odwrócił się. Nie zastanawiałem się już za wiele nad tym, co robię. Położyłem się i objąłem ręką jego talię, przytulając jego plecy. Westchnął cicho, a ja podniosłem się na łokciu i zbliżyłem usta do jego ucha.
            - Może po prostu chcę, żebyś był mój? – szepnąłem mu.
            Przychodząc tu chciałem powiedzieć, że też mam swoje limity, które właśnie się wyczerpują. Pragnąłem, żeby wiedział, że znoszenie jego chwiejności stawało się dla mnie coraz trudniejsze, ponieważ w jednej chwili mówił mi rzeczy, których nigdy nie chciałbym zapomnieć, a w następnej oddalał się, znowu stawiał między nami mur, milczał i odbierał mi wszelkie nadzieje.
            Ale doszedłem do wniosku, że odłożę to na później, choć byłem świadomy, że odłożyć na później jest najczęściej równoznaczne z jednak tego nie zrobię.

**
            Humor Luhana był zły. Nie umiałem temu zaprzeczyć tak samo jak temu, że mój również taki był. Straciłem poczucie czasu, kiedy tylko leżeliśmy razem, nie rozmawiając. Ale w pewnym momencie odwrócił się w moją stronę i obaj chyba wróciliśmy na ziemię.
            Opierałem się plecami o ścianę, wpółleżąc, a on trzymał głowę na moim barku, bawiąc się sznurkami, które wciąż miał na nadgarstku.
            Szepnął moje imię, a ja tylko mruknąłem na znak, że go słucham.
            - Co myślałeś, kiedy dopiero się poznawaliśmy? – spytał.
            Wróciłem myślami do naszych pierwszych spotkań. Do zapachu wilgotnego, jesiennego powietrza i smaku zimnej kawy. Do naszych spacerów i do tego jak nieprawdopodobny był dla mnie.
            - Wydawałeś mi się być cholernie magiczny. W sumie cały czas wydajesz się taki być – powiedziałem i spojrzałem w stronę okna. Nie opuściliśmy rolet. Padał śnieg.
            - Magicznych rzeczy chyba tak naprawdę nigdy nie ma.
            - Tak, masz rację. Dlatego miałem wrażenie, że w istocie nie istniejesz.
            - Więc jeśli kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba, po prostu udawaj, że nigdy naprawdę nie byłem prawdziwy.  

            

15 komentarzy:

  1. Um, um, um, um. to na początek, Tobie również życzę wszystkiego w nowym roku, oraz cierpliwości i nie kończącej się weny na kolejne twory :)

    Co do samego rozdziału, to jak zawsze. Nie mam słów. Nigdy nie miałam pojęcia, że ktoś tak może pisać, tak, że nie będę wiedzieć jak się czuć po przeczytaniu nowego rozdziału. Te opowiadanie (jak nie raz pisałam) ma w sobie magiczny klimat. No na serio! Mogę z przesadną dokładnością wyobrazić sobie wszystko. Począwszy od postaci Luhana, po postać Sehuna i tej atmosfery, która wytwarza się pomiędzy tą dwójką. Kocham to opowiadanie całym swym serduszkiem i powiem szczerze, kocham takiego Hunhana, a ja nie jestem zwolenniczką Hunhanów, ale to opowiadanie jest cudowne. I chyba nawet nikt inny nie pasowałby do tego ff, jak hunhany. Podziwiam cię, że umiesz stworzyć ten magiczną otoczkę, że czuję się cholernie smutno po skończonym rozdziale. HIE jest kolejnym moim ulubionym fikiem do którego po prostu uwielbiam wracać. Mimo, że czasami mam dość hunhanów, to to opowiadanie jest jednym z nielicznych, które kocham. Naprawdę. Nie miałam pojęcia, że będę w stanie pokochać z pozoru jakieś ff, ale które ma fabułę. Cóż, czekam. Naprawdę.
    Miś Yogi

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej... To ja może zacznę od końca...
    CZEMU DO CHOLERY MAM WRAŻENIE JAKBY LUHAN CHCIAŁ MU NIE BEZPOŚREDNIO PRZEKAZAĆ, ŻE KIEDYŚ MOŻE GO ZABRAKNĄĆ?!
    Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać, ale to samo pojawiło się w mojej głowie i teraz mi smutno.. I co zrobiłaś? :c Ej to opowiadanie jest tak magicznie piękne, takie cudowne, dialogi, postacie i mam wrażenie, że pisałam to już srilion razy, ale z każdym kolejnym mam ochotę to podkreślić, żebyś miała świadomość jakie genialne rzeczy tworzysz.
    Wiesz jak mi serce biło jak oni się pocałowali, wiesz ile feelsów? Dziewczyno, jak ty to robisz, że czuje się taka ogłupiona, w ogóle nie potrafię rozgryźć Luhana. Za każdym razem, kiedy myślę, że już wiem, damn on powie jakieś jedno nieskładne zdanie, a ja mam zlasowany mózg. Uhhh ta postać jest taka skomplikowana, pełna sekretów, ale to chyba jest w nim najlepsze. Mam nieodparte wrażenie, że Luhan boi się dopuścić do siebie Sehuna, bo nie chcę skrzywdzić siebie i przy okazji jego. NIE noż kurcze, znowu czarne scenariusze. Lalalala powiedz mi, że tutaj będzie happy end :c
    Albo nie, spraw żebym na końcu ryczała :c
    Nieeee wiem, zrób co chcesz. I tak będę Cię kochać!
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się całkowicie szczerze, że mam straszne zaległości w fanfikach, bo ja ostatnio tkwię tylko w książkach i może w swoim własnym pseudo pisarskim świecie, także na samym początku przepraszam, że tak rzadko cokolwiek u Ciebie komentuję. Ty doskonale chyba wiesz, jak bardzo uwielbiam HIE, musisz o tym wiedzieć, a jeśli nie, to zaraz się dowiesz i przysięgam, będę zaglądać o wiele częściej. Ja naprawdę nieczęsto czytam fanfiki, nie wspominając już o komentowaniu, ale jak już się zbiorę w sobie i coś skomentuję, to zazwyczaj jest to naprawdę długi komentarz. Ja o HIE pisałam Ci już parę razy na gg, wychwalałam je niesamowicie i poczułam się naprawdę szczęśliwa, że mi o tym powiedziałaś, i że w ogóle je zaczęłaś. Że nie poddałaś się, jak dostało hejta, o którym też mi wspominałaś. Naprawdę jestem z Ciebie tak cholernie dumna Yummy i może moje słowa nie znaczą dla Ciebie tak wiele, jak słowa innych, ale pomimo wszystko chcę Ci to powiedzieć.
    HIE zdobyło moje serce już od pierwszego rozdziału i Ty sama o tym doskonale wiesz. Nie mogłam się doczekać wtedy kolejnych części i teraz naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego ja tak bardzo zostałam z tym w tyle, ale to już się nie zdarzy, przysięgam. Wiem, jak bardzo potrzebujesz opinii czytelników i naprawdę teraz z całego serca przepraszam, że ode mnie Ci jej brakowało, bo Ty mi tak bardzo pomagasz i zawsze tam dla mnie jesteś, i teraz jestem całkowicie szczera mówiąc, że jesteś jedną z najbliższych mi osób poznanych w blogosferze. Moje uczucia względem "Hi, I exist" nie zmieniły się do tej pory i nie zmienią się chyba już nigdy; opowiadanie ma taki swój cudowny, specyficzny klimat, śmierdzący petami oraz czymś w rodzaju magii. Czuć tę magię w każdym Twoim słowie. Na początku byłam trochę specyficznie nastawiona do postaci Luhana, ale wraz z każdym rozdziałem coraz bardziej go lubiłam. Sehun mi trochę zanikał, ale to akurat chyba wina mojego umysłu, bo jego mi nigdy nie jest za dużo. Wielkim plusem tego ff są dialogi. Za każdym razem jak je czytam, czuję jakiś dreszcz na całym ciele, bo cholera, one są przepełnione tą magią. Nie mogę przestać myśleć o każdym zbliżeniu Hunhana, jakie tutaj opisałaś, o każdej myśli, każdym opisie, monologu czy każdym jednym znaku interpunkcyjnym. Nie mogę uwierzyć w to, że jesteś taka młoda, a piszesz tak... zajebiście. Piszesz genialnie, przelewasz w HIE samą siebie i to widać. Przysięgam Ci, że nie każdy to umie i powinnaś pielęgnować tą umiejętność, bo w Twoim przypadku ona jest cholernie piękna. Nawet kropki, przecinki czy średniki są tutaj perfekcyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypisałam sobie parę moich ulubionych fragmentów i ich jest naprawdę niewiele, bo trudno wybrać najlepsze, skoro całe fanfiction samo w sobie jest idealne, ale zapisałam je i będę Cię za nie wychwalać już zawsze, bo to, co one ze mną zrobiły, to... nie, ja odpadam. " - Byłeś kiedyś w takiego rodzaju relacji, która wypruwała z ciebie resztki wartości i utopiła twoją godność w literach stron bardziej paskudnych książek niż twoje samopoczucie?" Ten cytat zaraz wpiszę sobie do pamiętnika, albo dodam do mojej małej kolekcji tekstów na ścianie. Uderzył we mnie tak mocno, jak jeszcze chyba nic, a to jedno pieprzone pytanie, na które nie miałam pojęcia jak zareagować. Siedziałam przy nim około dziesięć minut i zanim ruszyłam dalej, wysłałam je przyjaciółce i chyba do tej pory nim żyję. Masz moje serce. Ponownie, totalnie, bardzo. "Tak po prostu. Chyba wszystko co działo się między nami było tak po prostu." Tak bardzo to rozumiem. "Tak po prostu" jest tutaj idealnym określeniem relacji między Hunhanem, podczas gdy HIE jest tak po prostu przepiękne. "Nigdy wcześniej nie czułem tylu emocji na raz. I nigdy wcześniej żadne tak cholernie nie bolały." I tutaj wybuchnęłam płaczem. Wiesz mi, albo nie, ale zaczęłam płakać jak dziecko, musiałam odejść od pc, zapomnieć, wrócić, przypomnieć sobie i rozpłakać się znowu. Takie pojedyncze perełki są dla mnie najważniejsze, na nie zwracam największą uwagę i to one zostają we mnie najdłużej. "Hi, I exist" jest pełne takich perełek. Dziękuję Ci za nie, naprawdę. "- Może po prostu chciałbym być twój. (...) - Może po prostu chcę, żebyś był mój? – szepnąłem mu." Siedzę i nie wiem co o tym napisać. Mi się po prostu nie chce wierzyć, w jaki sposób Ty idealnie potrafisz odzwierciedlić tak trudną sytuację. W jaki sposób Ty tak cudownie odbijasz ból na pustej kartce papieru. W jaki sposób Ty sprawiasz, że ja (a ja zwykle tego nie robię) płaczę na fanfiku, a potem nie mam pojęcia, co o nim napisać. JAK?! " - Więc jeśli kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba, po prostu udawaj, że nigdy naprawdę nie byłem prawdziwy. "

      Usuń
    2. I coraz bardziej się boję, że HIE nie będzie miało szczęśliwego zakończenia. Boję się, że Lu odejdzie, Sehun zostanie sam, a ja nie będę mogła się pozbierać. Pierwszy raz tak bardzo boję się zakończenia jakiegoś fanfiction, które mnie pożarło na tak długi czas i nie puści na jeszcze dłuższy. Miej na uwadze moje biedne serce jak będzie kończysz HIE, okej? "Przychodząc tu chciałem powiedzieć, że też mam swoje limity, które właśnie się wyczerpują. Pragnąłem, żeby wiedział, że znoszenie jego chwiejności stawało się dla mnie coraz trudniejsze, ponieważ w jednej chwili mówił mi rzeczy, których nigdy nie chciałbym zapomnieć, a w następnej oddał się, znowu stawiał między nami mur, milczał i odbierał mi wszelkie nadzieje." Nie mam pojęcia co napisać. Nie widzę już przez łzy ekranu, jeszcze bardziej sama siebie pogrążam i nie chodzi już o to, że to opowiadanie jest smutne, bo jest po prostu melancholijne, tylko o to, jak piękne ono jest. "Hi, I exist" to najpiękniejsze rozdziałowe fanfiction, jakie przyszło mi czytać w języku polskim i pierwsze, które tak bardzo we mnie uderzyło.

      Usuń
    3. Powiedziałaś mi kiedyś, że to ja piszę cudownie, ale wiesz co, Yummy? W porównaniu z Tobą ja jestem na poziomie minus milion. Chcę Cię w tym momencie wyściskać, pokazać Ci, jak wielki masz talent i jak bardzo Ci kibicuję, ale że świat ma to do siebie, że oddala od siebie ważnych dla siebie ludzi, to jesteś za daleko, żebym mogła Cię chociaż chwycić za rękę. Pisząc ten komentarz myślę tylko o tym, jak cudowną osobą i autorką jesteś. Mam to szczęście, że znam Cię trochę lepiej i jestem z Tobą trochę bliżej, i wiem o Twoich depresjach pisarza, o dołkach i, cholera jasna, jeszcze raz mi napiszesz, że nie umiesz pisać, to wydrukuję HIE, porozwieszam w moim mieście i pokażę wszystkim czym tak naprawdę jest piękno. Jestem z Ciebie tak cholernie dumna, nawet nie masz pojęcia. Chciałabym Ci powiedzieć naprawdę dużo; że HIE zasługuje na więcej uwagi, że powinnaś docenić magię, jaka wychodzi spod Twoich palców, że powinnaś rozwijać swój talent, że jesteś taka młoda i umiesz tak wiele. Kłaniam Ci się, bubu, do stóp i będę budować Ci pomniki, bo jesteś taką cudowną perełką polskiego fandomu i NIE MOŻESZ w nim zaniknąć. Wybijesz się, Yummy. Bardzo. Wierzę w to, że nigdy nie porzucisz pisania, że będziesz to pielęgnować i nareszcie to pokochasz całym sercem.
      Z czystym sumieniem mówię, że ten fanfik zalicza się do najlepszych w całej blogosferze i liczę na to, że Ty też to zobaczysz. Hwaiting, bubu.
      Trzymam za Ciebie kciuki.

      Usuń
  4. Miałam wenę na bardzo produktywny komentarz, ale zrobiło mi się jakoś tak smutno, i wyjdzie z tego co wyjdzie.
    Boli mnie ten ficzek i chce mi się siedzieć przy grzejniku i płakać. Wyobrażam sobie to wszystko tak idealnie. Słowa Luhana rozbijają mi cały piękny obrazek i wykreowany świat. Podziwiam Sehuna, że z nim tam długo wytrzymał, bo ja na jego miejscu już dawno bym zalewała się łzami, kończyła paczkę papierosów i słuchała The 1975. Sehun ma takie silne serduszko i boję się, że Luhan ma jednak silniejsze ciosy i ono w końcu pęknie. :<<<
    Cały czas czekam na to opowiadanie, jest takie magiczne. Chyba moje fav na ten okres. ♥ :<<
    Szczęścia w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. ,,- Więc jeśli kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba, po prostu udawaj, że nigdy naprawdę nie byłem prawdziwy. "
    To brzmi prawie jak pożegnanie...
    Kocham to, nie wiem ile razy to napiszę jeszcze w komentarzu, powiem koleżance, powiem samej sobie albo pomyślę o tym, ale kocham to opowiadanie. Na 100% nie zaprzestane na przeczytaniu go raz, kiedy się skończy przeczytam je ponownie. Wprowadza mnie ono w ten dziwny stan kiedy mimo dobrego dnia zapominam o tym co mnie otacza i jestem tylko ja i tekst który przeżywam tak jak bym to ja była bohaterem,a może i bohaterami. Wchodzę wgłąb siebie i dostrzegam, że mimo szczęścia które odczuwałam przez cały dzień, jestem smutna i mam ku temu powody, a cytatów mogła bym wyciągnąć masę nawet z tak krótkiego rozdziału jak ten. W twoim wykonaniu nawet życzenia noworoczne spowodowały u mnie dziwne uczucie. Poruszyły mnie najbardziej ze wszystkich jakie dostałam bądź przeczytałam. Poczułam, że dają mi siłę. Musze wreszcie przeczytać twoje inne opowiadania, jednak nie wiem jak musiały by być cudne by przebić to. Jeszcze do niedawna miałam jednego ulubionego bloga z opowiadaniami, potem doszedł ten i był drugi, a teraz twój blog jest na pierwszym miejscu, zawsze kiedy mam ochotę coś przeczytać przypominam sobie o tym i sprawdzam czy jest rozdział, a jak nie ma to robi mi się trochę smutno, natomiast kiedy dziś zauważyłam, że jest to rzuciłam wszystko co robiłam.
    Dziękuje ci bardzo za to opowiadanie, życzę ci tego samego co ty nam, gdyż napisałaś to co najważniejsze. Czekam na kolejny rozdział i była bym na prawdę wdzięczna gdyby był dłuższy, gdy zobaczyłam, że ten się skończył jak zaczynałam się wczuwać to pomyślałam, że nie wytrzymam aż dodasz nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugh po przeczytaniu tego, nie umiem skończyć komentować. Tyle uczuć teraz we mnie siedzi, tyle myśli, że muszę po prostu się ich pozbyć w jakiś sposób, bo inaczej wybuchnę oraz nie zasnę przez całą noc, albo w najlepszym wypadku przez kilka godzin będę musiała leżeć by zasnąć bo myśli będą mi to skutecznie uniemożliwiać. Słowo ,,melancholijne" pasuje idealnie, najlepiej opisuje to opowiadanie. Dlatego właśnie jego bym użyła gdybym musiała opisać je jednym słowem. Aż z tego wszystkiego mam ochotę sama coś napisać, ale nie umiem się za to zabrać mimo iż wiem, że bym umiała napisać coś ciekawego. (kiedyś już próbowałam ale nie umiałam skończyć) Jednak na pewno nie tak cudnego jak to. Czytając to aż człowiek ma przeogromną chęć poznania samej autorki. Przynajmniej w moim przypadku. Ciekawość jaki jest człowiek tworzący coś tak wspaniałego przejmuje mnie całą, wszystkie moje inne myśli odchodzą na bok.

      Usuń
  6. Więc, Yume. Tak jak bardzo kocham Twój styl pisania, tak samo kocham ten rozdział. Nie wiem co Ty mi robisz tym opowiadaniem, ale zapewniam Cię, że nie jest to aż tak przyjemne, ale to dobrze. Specjalnie zostawiłam sobie czas i przeczytałam ten rozdział dopiero dziś, aby móc go skomentować na świeżo. No i- wow. Twój styl tak bardzo przypomina mi Murakamiego, że wolałabym czytać Twoje dzieła niż jego książki. Dialogi między Sehunem, a Luhanem są czymś, co nie może wyjść z mojej głowy. To jak bardzo pragną siebie mnie przeraża. To jest takie... ugh. Miałam kiedyś taką sytuację, że chciałam być z pewną osobą, a ta osoba chciała być ze mną, ale nie potrafiliśmy sobie tego powiedzieć, choć oby dwoje wiedzieliśmy, co myśli na ten temat drugie. To było frustrujące. I tak samo widzę tu relację Sehuna i Luhana. To nie tak, że są jakimiś dziećmi i nie potrafią mówić o uczuciach. To bardziej tak, że boją się o nich mówić, bo obaj są zbyt delikatni, jak porcelana. Boję się, że to opowiadanie skończy się jednym wielkim angstem po którym będę ryczeć i gapić się w ścianę, czuję to. Nie wiem, co tam planujesz, ale uwierz mi - możesz zrobić wszystko. Ponieważ to opowiadanie jest takie inne, magiczne i niestałe. I w tym właśnie jest piękno.

    OdpowiedzUsuń
  7. czemu ty mi coś robisz przez tego fanfika? ._.
    na początku zastanawiałam się o co chodzi Luhanowi, bo najpierw mówi takie rzeczy które dają nadzieje a potem wyjeżdża z takimi przez które ma się ochote zrzucić z mostu. W sensie ja bym się zrzuciła.
    Nie potrafię jego ogarnąć, serio.
    Początek mnie rozczulił o tych kawałkach do poskładania i żeby Sehun to zrobił.
    Potem jednak zastanawiając się nad tym fanfikiem ogólnie to wszystko jest taie tajemnicze i magiczne, że ciągnie mnie do tego bardziej, niż do książki która leży samotnie na moim biurku i czeka na przeczytanie.
    Jestem rozdarta przez to, bo jestem pełna podziwu do Twojego talentu, którego zazdroszczę, jak i pomiędzy tym, żeby wyrzucić telefon przez okno, bo przez czytanie tego mam żałobę, bo nie wiem co dalej ma być.
    Końcówka mnie zabiła i DO JASNEJ CIASNEJ JA TO CZUJĘ, ŻE LUHAN ODEJDZIE I Z TEGO POWODU CZUJĘ SIĘ JAK HIENA CMENTARNA I MAM OCHOTE ZABIĆ KAŻDEGO.
    wracając do tematu bardzo się cieszę, że powstał tak cudowny HunHan i życzę weny w pisaniu ._.

    /Outsiderka która staje się hieną cmentarną (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po przeczytaniu tego co napisałam stwierdzam, że to jeden z moich najdziwniejszych komentarzy jakie napisałam,
      ale stwierdze jeden fakt : przy żadnym fanfiku nie płakałam tak bardzo jak przy tym i jestem dumna z tego :')
      wyznam że kocham autorkę tego i postawię jej ołtarzyk w pokoju jakkolwiek pedofilsko to brzmi (͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
  8. Wiesz co? Skomentować to opowiadani to serio trudna sztuka. Nie umiem opisać swoich uczuć zaraz po przeczytaniu, ale z drugiej strony to jest tak genialne, że zasługuje na komentarz. Nawet teraz moje myśli co do tego dryfują sobie gdzieś daleko. Ten tekst ma w sobie magię, której po prostu nie potrafię opisać. Powiem Ci, że jestem z Ciebie dumna. Za to, że coś takiego piszesz.
    Ten pocałunek wyszedł ci świetnie, w ogóle opisy tutaj są świetne, więc czego mogłam się spodziewać? Pewnie nigdy im nie dorównam, ale mówi się trudno. Nie każdy posiada talent, a ty na pewno go masz. Chociaż w sumie to nie wszystko, potrzeba jeszcze ćwiczyć nad tym co się robi. Im więcej tekstów masz za sobą tym lepiej Ci idzie, więc już teraz chcę przeczytać twoje opowiadania, które możliwie opublikujesz za rok, albo dwa. Oczywiście jeśli jeszcze będziesz pisać, ale nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość, liczy się to co jest tu i teraz, prawda? A teraźniejszość jest jak najbardziej kolorowa niemal tak samo jak tęcza.
    Dobra, może w końcu przejdę do fabuły. Luhana okrywa tutaj pewna aura tajemniczości, która i mnie zaczyna w pewien sposób nurtować. Jest to jak najbardziej pozytywny aspekt moim zdaniem. Domyślałam się powodu dla którego Hyeri zabrała go do tego domu i okazało się, że się nie myliłam ^^ brawa dla mnie (wiesz jak nie lubię spoilerów, a jednak mi zaspoilerowałaś…). Jedna zagadka wyjaśniona, ale pozostają jeszcze inne, których pewnie dowiem się czytając następne części. Bo takie jest to opowiadanie, owiane nutką tajemnicy, z którą współgra magia. Dało to niesamowity efekt.
    Sehun jest tak samo zamknięty na świat co Luhan. Nie pokazuje swoich emocji, tak bardzo mi to do niego pasuje, bo czasami serio trudno odgadnąć co on w tej swojej główce ma. Sam chce odgadnąć wszystko co jest związane z Lulu. Czyż nie jest to jakże samolubne z jego strony? Jest. I za to go uwielbiam.
    Pewnie za bardzo Ci słodzę i jak to przeczytasz, stwierdzisz czy na pewno opisuję to co napisałaś. No tak, cóż, bywa. Żadnych błędów nie widziałam, więc po co pisać o czymś co nie istnieje?
    Twój styl… Po prosty się rozpływam, ok? Jeśli chodzi o te wszystkie pytania, które czasami tutaj padają, to odniosłam co do nich wrażenie, że nigdy tak naprawdę nie wiadomo co pomyśli sobie osoba, z którą aktualnie jesteś. Mam nadzieję, że zrozumiałaś o co ci chodzi, jak nie to wytłumaczę Ci później.
    Ach i jeszcze jedno tym opowiadaniem w pewnym sensie zainspirowałaś mnie do napisania Nostalgii, co ci wiernie spoileruję na GG. Nie będzie może miało takiego klimatu, ale chciałam żebyś o tym wiedziała.
    Planowałam to skomentować jako całość, ale w końcu raz się żyje, co nie? Mam nadzieję, że poczujesz się choć trochę doceniona przeze mnie. Jesteś jedną z moich ulubionych autorek w polskim fandomie.
    I to w sumie wszystko co chciałam Ci napisać, więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powodzenia w następnych częściach i mam nadzieję, że będą tak doskonałe jak te poprzednie. To chyba mój najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek napisałam, więc się ciesz, że ten zaszczyt przypadł akurat tobie ♥
    Hwaiting Yuge ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... Zapomniałam dopisać, że wszystko wydaje mi się tutaj takie nierealne, jakby to był jeden wielki sen, a Sehun w którymś momencie miał się obudzić. Jakby ta cała historia po prostu nie istniała.
      No to już definitywnie wszystko ♥
      Jeszcze raz hwaiting Yuge ♥

      Usuń
  9. No to teraz zostałam zwalona z nóg i nie powstanę za nic. *^* Jak można tak pięknie pisać się pytam?! Ucieszył mnie fakt,że chłopcy się pocałowali, ale klimat nadal pozostawał smutny. Nie wiem jak to robisz, bo opowiadanie naprawdę wydaje mi się pogrążone w jakiejś niecodziennej apatii. Może to przez właśnie Twój sposób opisywania pewnych sytuacji. Nie wiem. Najlepsze jest to, że cholernie mi się to podoba i z chęcią pozostałabym pod urokiem tej historii już do końca. Myślę, że to naprawdę cudowna opowieść ze swoim unikalnym błogim stanem. Ostatnie zdanie zbiło mnie z tropu... Trochę różnorako można to odebrać, tak sądzę. Przykładowo moje myśli krążą teraz gdzieś nieopodal fantasy i zniknięcia Luhana, a zwykłym zagraniem z Twojej strony. Żywię szczerą nadzieję, że to jednak druga wersja, bo nie wytrzymałabym zniknięcia Lu. Ach, ta nastrojowość robi swoje.
    Życzę Tobie wielu sukcesów w Nowym Roku oraz spełnienia najskrytszych marzeń! ♥

    OdpowiedzUsuń

SZABLON WYKONANY PRZEZ TYLER/ Enjoy!