4. Summertime sadness [krisho]

Nie mam ostatnio pomysłów na notki autorskie. Być może dlatego, że nie mam nic konkretnego do powiedzenia. Nie wiem. Ostatnio coraz ciężej mi się to wszystko pisze. No ale już siedzę cicho, żeby nic nie wydać ani nic. Mały baekmin specjalnie dla Levi. ♥ 



Pocałuj mnie mocno zanim odejdziesz
Letni smutku




- Boisz się burzy? – Yifan zaśmiał się kąśliwie, próbując zręcznie odciągnąć Suho tego, co sam przed chwilą powiedział.
- Phh, nie boję się jej. – Junmyeon zaplótł ręce na piersi, odchylając się nieco do tyłu. Wyglądało to trochę komicznie i Kris po prostu nie potrafił powstrzymać głupawego uśmiechu cisnącego mu się na usta. – Poza tym nie opowiedziałeś na moje pytanie.
- Myślę, że wyraziłem się jasno, porównując twoje oczy do oczu szczeniaka. To mówi samo za siebie! – Przybrał poważną minę, która tak szybko jak się pojawiła, tak zniknęła, bo Myeon zaśmiał się dźwięcznie, opadając plecami na materac.
            Blondyn ze zdziwieniem stwierdził, że w jego towarzystwie czuje się wyjątkowo dobrze i – co najważniejsze – swobodnie. Niemal jak przy Luhanie czy Sehunie.
            Suho zadrżał, wciąż leżąc na miękkim materacu łóżka Yifana, kiedy usłyszał kolejny grzmot. Nie panował nad tym, ale starał się nie pokazywać, że boi się burzy, dlatego reagował jak najdyskretniej z nadzieją, że Kris nie zauważy.
            Dopiero teraz (głównie, by uniknąć kontaktu wzrokowego z chłopakiem) rozejrzał się dokładnie po pokoju. Przy czarnej ścianie znajdującej się naprzeciw łóżka stał regał schodkowy, na którym poukładane były wszelkiego rodzaju książki, mangi, płyty rockowych zespołów i jakieś teczki oraz papiery (zapewne powiązane w jakiś sposób ze studiami). Same schodki, które zajmowały różne duperele typu klucze, niewielkie figurki czy piłka do koszykówki oblepione były gdzieniegdzie jakimiś naklejkami. Obok regału stała mała, biała szafka. Reszta ścian – jak większość rzeczy w pokoju – również biała, więc czarne drzwi, na których wisiały plakaty zespołów, których nazwy Suho widział po raz pierwszy, z lewej strony od stojącego na środku łóżka, zaścielonego pościelą w matowym odcieniu czerni i szarych poduszkach, kontrastowały idealnie. Nieopodal drzwi znajdowało się biurko w kolorze jasnego drewna, na którym znajdował się laptop, głośniki i pełno kartek czy długopisów i ołówków (mimo że obok stał kosz) i czarne krzesło na kółkach. Z prawej strony łóżka stały za to dwie duże, jasnobrązowe szafy przy których leżało średniej wielkości legowisko w czarno-białą szachownicę. Oczywiście w całym pokoju panował mały nieład i nieporządek, ale dodawał on swojego rodzaju uroku. Gdyby wszystko było na swoim miejscu, perfekcyjnie ułożone – pokój wydawałby się zbyt nudny.
            Niestety blondyn najwyraźniej dostrzegł to, co Suho umiejętnie starał się zatuszować, bo po kilku sekundach Junmyeon poczuł jak materac ugina się tuż obok niego, zupełnie jakby Yifan nad nim zawisł.
- Jednak się boisz. – Usłyszał nieopodal ucha – Pomogę ci. Leż tak i całkowicie się wycisz.
            Junmyeon wciągnął głęboko powietrze, nie bardzo wiedząc czego może się w tym momencie spodziewać. Z jednej strony bał się, a z drugiej wręcz czekał na dalszy ciąg wydarzeń. To samo w sobie było dziwne i nie potrzebowało żadnych uzasadnień. Miał zamknięte oczy, ale i tak wiedział, że Yifan właśnie się nad nim pochyla. A to, co zrobił przerosło wszelkie oczekiwania Suho.
            Myeon krzyknął odruchowo, czując jak coś miękkiego uderza jego twarz. Jak oparzony wyprostował się, siadając i pierwszym co rzuciło mu się w oczy był śmiejący się dziko Kris, również wyprostowany i trzymający poduszkę w kolorze popiołu.
Niewiele myśląc pochylił się, by podnieść z podłogi drugą, którą prawdopodobnie niechcący zrzucił z łóżka, gdy Yifan go zaatakował. Z dzikim okrzykiem rzucił się w stronę blondyna, który próbował opanować salwy śmiechu, okładając go mięciutkim przedmiotem. Burza, błyskawice przecinające niebo i nawet godzina, która z każdą chwilą była coraz późniejsza przestały być w tamtej chwili ważne.

**
Nazajutrz Kris obudził się z potwornym bólem głowy. Nie wiedział czy przyczyną tego był sam fakt, że gdy odwoził Junmyeona do domu jego cioci było już bardzo późno i przez to poszedł spać jeszcze później niż zazwyczaj, czy czai się na niego jakieś choróbsko albo po prostu boli tak o, bez żadnego konkretniejszego powodu. Po wyjściu z łóżka pierwszym co zrobił było zejście na dół, by poprosić mamę o coś przeciwbólowego.
Yoona leżała na kanapie w salonie, jedząc jakiś jogurt, a pani Wu krzątała się po kuchni, prawdopodobnie przygotowując obiad i odganiała co jakiś czas Boom’a, który kręcił się pod jej nogami. Na prośbę syna wyciągnęła z szafki swoją domową aptekę, podając Krisowi niewielkie opakowanie.
- Yifan-ah, powiesz mi kim był ten chłopak? To znaczy wiem, że ma na imię Junmyeon, bo jakiś czas temu przyszedł po ciebie z Luhanem, ale wydaje mi się, że wczoraj został u ciebie dość długo, co? Przyjaźnicie się? – spytała z podejrzliwym uśmiechem, a blondyn zastanawiał się czy ma spodziewać się drugiego dna w słowie ,,przyjaźnicie’’. Prawdę mówiąc, wcale by się nie zdziwił, gdyby takowe jednak było.
- Huh? Suho jest… Można powiedzieć, że moim znajomym. Został dłużej, bo po prostu się zasiedział i tyle – odparł beznamiętnie, siadając na kuchennym blacie.
- ,,Można powiedzieć’’?
- Masz mnie za geja?
- Wcale nie!
            Uniósł do góry jedną brew i zeskoczył, nie bardzo wiedząc czego jeszcze może się spodziewać po swojej matce. Westchnąwszy ze zrezygnowaniem, wyjął z lodówki sok pomarańczowy i uciekł do siebie.
            Nic nie zapowiadało na to, żeby tabletka  w przeciągu kilku następnych minut miała zacząć działać. W dodatku całkowicie nic mu się nie chciało i nie miał najmniejszego zamiaru gdziekolwiek dziś wychodzić. Złapał po prostu totalnego lenia i tyle.

**
            Po paru godzinach nicnierobienia ze zgrozą stwierdził, że jednak przydałoby się gdzieś wyjść. Luhan podejrzanie milczał, nie wysyłając od rana ani jednego sms-a, co było zupełnie nie w jego stylu. Najwidoczniej był czymś zajęty. Ewentualnie kimś. Domyślał się nawet kim. Będąc bardzo dyskretnym: Imię tej osoby zaczyna się na ‘’Se’’ a kończy na ‘’hun’’.
            Kolejna godzina dłużyła się Krisowi niemiłosiernie. Do tego stopnia, że trzy razy pytał Yoonę czy nie chce, aby podwiózł ją do jakiejś koleżanki na co dziewczyna za każdym razem wytrzeszczała oczy, nie wierząc, że te słowa wypływają z ust jej brata. Świat Yifana stał się jakby bardziej kolorowy, gdy z jego kieszeni dobiegł dobrze mu znany dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od: Nieznany
Radzę ci już, teraz, natychmiast gnać do łazienki i się szykować. Zaraz będziemy po ciebie z Luhanem i Sehunem. Lu zabiera nas na jakąś imprezę do… Taemina? Czy kogoś takiego… Chyba nie chcesz powtórki z tego, co było przed naszym wcześniejszym wyjściem na bubble tea, prawda? Junmyeon.
PS. numer mam od Sehuna. Stwierdził ostatnio,że może mi się kiedyś przydać…
Blondyn uśmiechnął się sam do siebie jeszcze zanim zaczął zastanawiać się, ile osób dostało jego numer od Oh w sposób podobny do Suho.
            Jeżeli było coś, czego Junmyeon nie lubił bardziej niż domówki to domówki organizowane przez całkiem obce mu osoby. Luhan wpadł po niego jakoś po trzynastej, ciągnąc za sobą rozemocjonowanego Sehuna i oznajmił mu, że wieczorem idą na imprezę do osoby, której imię Suho słyszał po raz pierwszy w życiu.
            Tak właśnie wylądował na tylnich siedzeniach auta Lu razem z Yifanem, który też niespecjalnie wydawał się cieszyć z tego, że tam zagości. Ale on bez wątpienia chociaż znał Taemina.
            Zatrzymali się tuż przy bramie jakiegoś całkiem dużego domu. Wokół było już pełno ludzi i samochodów. Zupełnie obcych ludzi, dlatego Myeon odetchnął z ulgą, gdy usłyszał, że Yifan nie będzie pił, bo przecież ktoś musi potem odwieźć ich do domów. Czemu Kris? Bo z tego, co usłyszał – to Luhan był abstynentem na imprezie z okazji zakończenia roku szkolnego, na której byli u kolejnej osoby, której Suho nie znał.
            Od razu po wejściu do środka uderzył w nich duży tłok. Sehun (a może Kris? Albo Luhan?) pociągnął go do przodu przez co wpadł na kilka osób nawet nie mogąc przeprosić, będąc wciąż ciągniętym w nieznany kierunek. Potem bezczelnie został popchnięty do przodu, a Junmyeon równie bezczelnie wpadł na Krisa.

            Blondyn zatoczył się do tyłu, gotów zaraz po tym jak odzyska równowagę najzwyczajniej w świecie zjechać osobę, która na niego wpadła za to, że nie uważa jak chodzi, ponieważ był pewien, że to ktoś obcy lub ewentualnie znany mu tylko z widzenia. Momentalnie złagodniał, gdy zobaczył, że tym kimś jest Junmyeon, a Sehun stoi metr dalej z miną mówiącą ‘’ups’’.
            Chłopak zadrżał niemal niewyczuwalnie, odsuwając się natychmiast od blondyna. Poprawił full cap na swojej głowie i niewyraźnie przeprosił, tłumacząc że to wszystko przez Sehuna, który – tak przy okazji – siedział już jak gdyby nigdy nic na dość szerokim fotelu z Luhanem, który jednak nie był wystarczająco szeroki, by pomieścić godnie dwójkę młodych mężczyzn. Oczywistym było więc, że siedzieli ściśnięci, a Oh opierał się beztrosko o ramię opartego wygodnie o oparcie rudzielca.
            Kris usiadł na pierwsze lepsze krzesło w pobliżu i polecił to samo Junmyeonowi. Od razu wciągnęli się w rozmowę, która nie dotyczyła żadnego konkretnego ani też poważnego tematu. W trakcie dołączył do nich Teamin, a zaraz po tym dało się słyszeć w pobliżu głos Baekhyuna, który opadł na kolana bruneta ze szklanką jakiegoś trunku w dłoni. Przerzucił rękę, w której trzymał naczynie przez szyję swojego chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Równie szybko wszyscy się rozeszli. Tae i Baek zniknęli krótką chwilę po tym, jak przysiedli się do Krisa, Suho, Luhana i Sehuna. Sam Lu i Hunnie też najwidoczniej poszli się zabawić, zostawiając pozostałą dwójkę samych.
            Wszędzie było głośno. Zbyt głośno, by rozmawiać. Skrillex dudnił właśnie z głośników ustawionych w kątach salonu, mieszając się z krzykami mniej lub bardziej pijanych ludzi. Yifan widział, jak przechodzące obok nich dziewczyny zatrzymują się również przy Suho, proponując taniec czy jakiś alkohol. Z pewnego rodzaju satysfakcją słuchał, jak chłopak za każdym razem odmawia.
            Oboje bawili się niemrawo słomkami w swoich dużych, przeźroczystych szklankach wypełnionych sokiem. Kris spoglądał co jakiś czas na zegarek, by kontrolować godzinę i mniej więcej wiedzieć, kiedy ma przygotowywać się na szukanie Sehuna i Luhana. Stopień trudności znalezienia ich był zależny od tego, jakiego rodzaju rozrywkę wybrali.
            - A ty nie pijesz? – zapytał z ciekawości, przerywając ciszę panującą między nimi. Suho podniósł wzrok znad szklanki, przypatrując mu się uważnie.
- Nie mogę z powodu… Um. Powiedzmy, że wolę zostać trzeźwy. Wystarczy, że Luhan i Sehun wypiją pewnie całkiem sporo.
            Junmyeon starał się nie pokazywać po sobie, że szukał wymówki. Jednogłośnie stwierdził, że Kris nie musi znać prawdziwego powodu, skoro nawet Luhan by go nie znał. Choć na dobrą sprawę to, co powiedział nie było kłamstwem. Poniekąd było zgodne z prawdą, bo Myeon naprawdę wolał nie tracić kontaktu z rzeczywistością przez alkohol. Nie dziś, kiedy był tutaj z Yifanem.
            Odetchnął z ulgą, widząc jak blondyn przytakuje, co równocześnie potwierdzało, że przyjął tę wymówkę. Nawet jeżeli prawdopodobnie w nią nie wierzył.
            Suho bardzo musiał się przemóc, by nie przyznać przed samym sobą, że obecność Krisa w żaden sposób na niego nie działa. Jego reakcja na jakiekolwiek bliższe kontakty z Yifanem nie była niczym nadzwyczajnym z racji tego, że Junmyeon był młodym, stuprocentowym gejem, który już dawno pogodził się ze swoją seksualnością, a blondyn był po prostu cholernie przystojny. Problem tkwił raczej w sytuacji samej w sobie. Myeon wiedział, że powinien podejść do tego wszystkiego z ogromnym dystansem, ponieważ niewiele wiedział o tym, kto pociąga Krisa i choć przypuszczał, że to jednak nie mężczyźni, światełko nadziei na cokolwiek wciąż w nim pozostawało.
Odwrócił speszony wzrok z powrotem na swoją literatkę, zauważając jak Yifan intensywnie mu się przygląda, bawiąc ustami pomarańczową słomką.
- Hej, Junmyeon - usłyszał w końcu, a na jego twarz wkradł się mały uśmiech. Od paru minut czekał tylko aż Kris się odezwie. Sam jakoś nie potrafił zacząć żadnego tematu. Spojrzał ponaglająco na Yifana, mrucząc ciche ‘’hm?’’, by zachęcić go do kontynuacji. – Wiesz, tak się zastanawiam czy nie chciałbyś…
- Chłoooopaki! No co tu tak drętwo? – poczuł ramiona oplatające jego szyję i jęknął boleśnie, stwierdzając, że to najgorsza z możliwych chwil do powrotu, którą mógł sobie wybrać Luhan. 

2 komentarze:

  1. Yumę.
    Yumę, czy ja Ci kiedyś pisałam, że przez Ciebie pokochałam Krisho? Jeśli nie, to właśnie piszę. I pewnie sobie nie wyobrażasz filsów, jakie mną targały, gdy to czytałam. TO BYŁ ŚRODEK NOCY, A JA ZACZĘŁAM SIĘ TELEPAĆ NA ŁÓZKU JAK SIEROTA. Fundujesz mi wizyty u psychiatry.
    Do tego jak jest napisane tak dsnakjfasbjfasbfashf to ja zdycham.
    Przepraszam za słownictwo, ale nie umiem opisać moich feelsów inaczej, niż hsajfhsakfhasjkgaskj. Więc ten blog jest adnjfbasjkgfbasjkfas, Krisho jest bjkdasbfasjkfbasjkfbasj, SS jest dhasfasbhfbaskjgfbajskga, ty jesteś fdasjkfsbgbsdhgbsdhgbs i wszystko jest askdjsabfjkbfasjkgbaskjfgas.
    A teraz biję brawo do monitora.
    Yumę?
    Gratuluję~~
    Jesteś niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko zakochałam się w KrisHo na prawdę, to opowiadanie tak bardzo mi się podoba. Cały czas się uśmiechałam jak to czytałam, nie mogę z Sehuna, jego egzystencja w tym opowiadaniu doszczętnie mnie rozwala, przysięgam i to jego "Usp" już po prostu tarzałam się na łóżku wyobrażając sobie tą całą sytuację. Lu jest przeuroczy, te hunhan'owe niewinne zachowania, umieram <3 Kochana ruda małpa! Jejku te wszystkie momenty z Wu i Suho o jej one tak bardzo mnie rozczulają, zaciesz to mi z twarzy w ogóle nie schodzi przez nich. I jeszcze Suho boi się burzy, to już w ogóle była miazga, tam w domu Jifana. I jeszcze o co chodzi z tym, że Suho nie chciał powiedzieć Wu, dlaczego nie pije, to mnie serio zaciekawiło, mało tego nawet Xiao nie wie... no nic dowiem się w przyszłości <3
    No i... Przepraszam, że dopiero teraz skomentowałam, ale szczerze mówiąc nigdy nie czytałam nic o tym paringiu i tak trochę nie byłam przekonana, ale przyznaję, wpadłam, zauroczyłam się nim po uszy, i naprawdę cieszę się, że to piszesz i dziękuję, bo to jest po prostu genialne! Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń

SZABLON WYKONANY PRZEZ TYLER/ Enjoy!