Nie mam ostatnio pomysłów na notki autorskie. Być może dlatego, że nie mam nic konkretnego do powiedzenia. Nie wiem. Ostatnio coraz ciężej mi się to wszystko pisze. No ale już siedzę cicho, żeby nic nie wydać ani nic. Mały baekmin specjalnie dla Levi. ♥
Pocałuj mnie mocno zanim odejdziesz
Letni smutku
- Boisz się
burzy? – Yifan zaśmiał się kąśliwie, próbując zręcznie odciągnąć Suho tego, co
sam przed chwilą powiedział.
- Phh, nie boję się jej. –
Junmyeon zaplótł ręce na piersi, odchylając się nieco do tyłu. Wyglądało to
trochę komicznie i Kris po prostu nie potrafił powstrzymać głupawego uśmiechu
cisnącego mu się na usta. – Poza tym nie opowiedziałeś na moje pytanie.
- Myślę, że wyraziłem się jasno,
porównując twoje oczy do oczu szczeniaka. To mówi samo za siebie! – Przybrał
poważną minę, która tak szybko jak się pojawiła, tak zniknęła, bo Myeon zaśmiał
się dźwięcznie, opadając plecami na materac.
Blondyn
ze zdziwieniem stwierdził, że w jego towarzystwie czuje się wyjątkowo dobrze i
– co najważniejsze – swobodnie. Niemal jak przy Luhanie czy Sehunie.
Suho
zadrżał, wciąż leżąc na miękkim materacu łóżka Yifana, kiedy usłyszał kolejny
grzmot. Nie panował nad tym, ale starał się nie pokazywać, że boi się burzy,
dlatego reagował jak najdyskretniej z nadzieją, że Kris nie zauważy.
Dopiero
teraz (głównie, by uniknąć kontaktu wzrokowego z chłopakiem) rozejrzał się
dokładnie po pokoju. Przy czarnej ścianie znajdującej się naprzeciw łóżka stał
regał schodkowy, na którym poukładane były wszelkiego rodzaju książki, mangi,
płyty rockowych zespołów i jakieś teczki oraz papiery (zapewne powiązane w
jakiś sposób ze studiami). Same schodki, które zajmowały różne duperele typu
klucze, niewielkie figurki czy piłka do koszykówki oblepione były gdzieniegdzie
jakimiś naklejkami. Obok regału stała mała, biała szafka. Reszta ścian – jak
większość rzeczy w pokoju – również biała, więc czarne drzwi, na których
wisiały plakaty zespołów, których nazwy Suho widział po raz pierwszy, z lewej
strony od stojącego na środku łóżka, zaścielonego pościelą w matowym odcieniu
czerni i szarych poduszkach, kontrastowały idealnie. Nieopodal drzwi znajdowało
się biurko w kolorze jasnego drewna, na którym znajdował się laptop, głośniki i
pełno kartek czy długopisów i ołówków (mimo że obok stał kosz) i czarne krzesło
na kółkach. Z prawej strony łóżka stały za to dwie duże, jasnobrązowe szafy
przy których leżało średniej wielkości legowisko w czarno-białą szachownicę.
Oczywiście w całym pokoju panował mały nieład i nieporządek, ale dodawał on
swojego rodzaju uroku. Gdyby wszystko było na swoim miejscu, perfekcyjnie
ułożone – pokój wydawałby się zbyt nudny.
Niestety
blondyn najwyraźniej dostrzegł to, co Suho umiejętnie starał się
zatuszować, bo po kilku sekundach Junmyeon poczuł jak materac ugina się tuż
obok niego, zupełnie jakby Yifan nad nim zawisł.
- Jednak się boisz. – Usłyszał
nieopodal ucha – Pomogę ci. Leż tak i całkowicie się wycisz.
Junmyeon
wciągnął głęboko powietrze, nie bardzo wiedząc czego może się w tym momencie
spodziewać. Z jednej strony bał się, a z drugiej wręcz czekał na dalszy ciąg
wydarzeń. To samo w sobie było dziwne i nie potrzebowało żadnych uzasadnień.
Miał zamknięte oczy, ale i tak wiedział, że Yifan właśnie się nad nim pochyla.
A to, co zrobił przerosło wszelkie oczekiwania Suho.
Myeon
krzyknął odruchowo, czując jak coś miękkiego uderza jego twarz. Jak oparzony
wyprostował się, siadając i pierwszym co rzuciło mu się w oczy był śmiejący się
dziko Kris, również wyprostowany i trzymający poduszkę w kolorze popiołu.
Niewiele
myśląc pochylił się, by podnieść z podłogi drugą, którą prawdopodobnie
niechcący zrzucił z łóżka, gdy Yifan go zaatakował. Z dzikim okrzykiem
rzucił się w stronę blondyna, który próbował opanować salwy śmiechu, okładając
go mięciutkim przedmiotem. Burza, błyskawice przecinające niebo i nawet
godzina, która z każdą chwilą była coraz późniejsza przestały być w tamtej
chwili ważne.
**
Nazajutrz Kris
obudził się z potwornym bólem głowy. Nie wiedział czy przyczyną tego był sam
fakt, że gdy odwoził Junmyeona do domu jego cioci było już bardzo późno i przez
to poszedł spać jeszcze później niż zazwyczaj, czy czai się na niego jakieś
choróbsko albo po prostu boli tak o, bez żadnego konkretniejszego powodu. Po
wyjściu z łóżka pierwszym co zrobił było zejście na dół, by poprosić mamę o coś
przeciwbólowego.
Yoona leżała
na kanapie w salonie, jedząc jakiś jogurt, a pani Wu krzątała się po kuchni,
prawdopodobnie przygotowując obiad i odganiała co jakiś czas Boom’a, który
kręcił się pod jej nogami. Na prośbę syna wyciągnęła z szafki swoją domową aptekę,
podając Krisowi niewielkie opakowanie.
- Yifan-ah,
powiesz mi kim był ten chłopak? To znaczy wiem, że ma na imię Junmyeon, bo
jakiś czas temu przyszedł po ciebie z Luhanem, ale wydaje mi się, że wczoraj
został u ciebie dość długo, co? Przyjaźnicie się? – spytała z podejrzliwym
uśmiechem, a blondyn zastanawiał się czy ma spodziewać się drugiego dna w słowie
,,przyjaźnicie’’. Prawdę mówiąc, wcale by się nie zdziwił, gdyby takowe jednak
było.
- Huh? Suho jest… Można
powiedzieć, że moim znajomym. Został dłużej, bo po prostu się zasiedział i
tyle – odparł beznamiętnie, siadając na kuchennym blacie.
- ,,Można powiedzieć’’?
- Masz mnie za geja?
- Wcale nie!
Uniósł
do góry jedną brew i zeskoczył, nie bardzo wiedząc czego jeszcze może się
spodziewać po swojej matce. Westchnąwszy ze zrezygnowaniem, wyjął z lodówki sok
pomarańczowy i uciekł do siebie.
Nic
nie zapowiadało na to, żeby tabletka w
przeciągu kilku następnych minut miała zacząć działać. W dodatku całkowicie nic
mu się nie chciało i nie miał najmniejszego zamiaru gdziekolwiek dziś
wychodzić. Złapał po prostu totalnego lenia i tyle.
**
Po paru
godzinach nicnierobienia ze zgrozą stwierdził, że jednak przydałoby się gdzieś
wyjść. Luhan podejrzanie milczał, nie wysyłając od rana ani jednego sms-a, co
było zupełnie nie w jego stylu. Najwidoczniej był czymś zajęty. Ewentualnie kimś.
Domyślał się nawet kim. Będąc bardzo dyskretnym: Imię tej osoby zaczyna się na
‘’Se’’ a kończy na ‘’hun’’.
Kolejna
godzina dłużyła się Krisowi niemiłosiernie. Do tego stopnia, że trzy razy pytał
Yoonę czy nie chce, aby podwiózł ją do jakiejś koleżanki na co dziewczyna za
każdym razem wytrzeszczała oczy, nie wierząc, że te słowa wypływają z ust jej
brata. Świat Yifana stał się jakby bardziej kolorowy, gdy z jego kieszeni dobiegł
dobrze mu znany dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od: Nieznany
Radzę ci już, teraz, natychmiast gnać do łazienki i się szykować. Zaraz będziemy po ciebie z Luhanem i Sehunem. Lu zabiera nas na jakąś imprezę do… Taemina? Czy kogoś takiego… Chyba nie chcesz powtórki z tego, co było przed naszym wcześniejszym wyjściem na bubble tea, prawda? Junmyeon.
PS. numer mam od Sehuna. Stwierdził ostatnio,że może mi się kiedyś przydać…
Blondyn uśmiechnął się sam do siebie jeszcze zanim zaczął zastanawiać się, ile osób dostało jego numer od Oh w sposób podobny do Suho.
Jeżeli
było coś, czego Junmyeon nie lubił bardziej niż domówki to domówki organizowane
przez całkiem obce mu osoby. Luhan wpadł po niego jakoś po trzynastej, ciągnąc
za sobą rozemocjonowanego Sehuna i oznajmił mu, że wieczorem idą na imprezę do
osoby, której imię Suho słyszał po raz pierwszy w życiu.
Tak
właśnie wylądował na tylnich siedzeniach auta Lu razem z Yifanem, który też
niespecjalnie wydawał się cieszyć z tego, że tam zagości. Ale on bez wątpienia
chociaż znał Taemina.
Zatrzymali
się tuż przy bramie jakiegoś całkiem dużego domu. Wokół było już pełno ludzi i
samochodów. Zupełnie obcych ludzi, dlatego Myeon odetchnął z ulgą, gdy
usłyszał, że Yifan nie będzie pił, bo przecież ktoś musi potem odwieźć ich do
domów. Czemu Kris? Bo z tego, co usłyszał – to Luhan był abstynentem na
imprezie z okazji zakończenia roku szkolnego, na której byli u kolejnej osoby,
której Suho nie znał.
Od
razu po wejściu do środka uderzył w nich duży tłok. Sehun (a może Kris? Albo
Luhan?) pociągnął go do przodu przez co wpadł na kilka osób nawet nie mogąc
przeprosić, będąc wciąż ciągniętym w nieznany kierunek. Potem bezczelnie został
popchnięty do przodu, a Junmyeon równie bezczelnie wpadł na Krisa.
Blondyn
zatoczył się do tyłu, gotów zaraz po tym jak odzyska równowagę najzwyczajniej w
świecie zjechać osobę, która na niego wpadła za to, że nie uważa jak chodzi,
ponieważ był pewien, że to ktoś obcy lub ewentualnie znany mu tylko z widzenia.
Momentalnie złagodniał, gdy zobaczył, że tym kimś jest Junmyeon, a Sehun stoi
metr dalej z miną mówiącą ‘’ups’’.
Chłopak
zadrżał niemal niewyczuwalnie, odsuwając się natychmiast od blondyna. Poprawił
full cap na swojej głowie i niewyraźnie przeprosił, tłumacząc że to wszystko
przez Sehuna, który – tak przy okazji – siedział już jak gdyby nigdy nic na
dość szerokim fotelu z Luhanem, który jednak nie był wystarczająco szeroki, by
pomieścić godnie dwójkę młodych mężczyzn. Oczywistym było więc, że siedzieli
ściśnięci, a Oh opierał się beztrosko o ramię opartego wygodnie o oparcie
rudzielca.
Kris
usiadł na pierwsze lepsze krzesło w pobliżu i polecił to samo Junmyeonowi. Od
razu wciągnęli się w rozmowę, która nie dotyczyła żadnego konkretnego ani też
poważnego tematu. W trakcie dołączył do nich Teamin, a zaraz po tym dało się
słyszeć w pobliżu głos Baekhyuna, który opadł na kolana bruneta ze szklanką
jakiegoś trunku w dłoni. Przerzucił rękę, w której trzymał naczynie przez szyję
swojego chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy.
Równie
szybko wszyscy się rozeszli. Tae i Baek zniknęli krótką chwilę po tym, jak
przysiedli się do Krisa, Suho, Luhana i Sehuna. Sam Lu i Hunnie też
najwidoczniej poszli się zabawić, zostawiając pozostałą dwójkę samych.
Wszędzie
było głośno. Zbyt głośno, by rozmawiać. Skrillex dudnił właśnie z głośników
ustawionych w kątach salonu, mieszając się z krzykami mniej lub bardziej
pijanych ludzi. Yifan widział, jak przechodzące obok nich dziewczyny zatrzymują
się również przy Suho, proponując taniec czy jakiś alkohol. Z pewnego rodzaju
satysfakcją słuchał, jak chłopak za każdym razem odmawia.
Oboje
bawili się niemrawo słomkami w swoich dużych, przeźroczystych szklankach
wypełnionych sokiem. Kris spoglądał co jakiś czas na zegarek, by kontrolować
godzinę i mniej więcej wiedzieć, kiedy ma przygotowywać się na szukanie Sehuna
i Luhana. Stopień trudności znalezienia ich był zależny od tego, jakiego rodzaju
rozrywkę wybrali.
-
A ty nie pijesz? – zapytał z ciekawości, przerywając ciszę panującą między
nimi. Suho podniósł wzrok znad szklanki, przypatrując mu się uważnie.
- Nie mogę z powodu… Um.
Powiedzmy, że wolę zostać trzeźwy. Wystarczy, że Luhan i Sehun wypiją pewnie
całkiem sporo.
Junmyeon
starał się nie pokazywać po sobie, że szukał wymówki. Jednogłośnie stwierdził,
że Kris nie musi znać prawdziwego powodu, skoro nawet Luhan by go nie znał.
Choć na dobrą sprawę to, co powiedział nie było kłamstwem. Poniekąd było zgodne
z prawdą, bo Myeon naprawdę wolał nie tracić kontaktu z rzeczywistością przez
alkohol. Nie dziś, kiedy był tutaj z Yifanem.
Odetchnął
z ulgą, widząc jak blondyn przytakuje, co równocześnie potwierdzało, że przyjął
tę wymówkę. Nawet jeżeli prawdopodobnie w nią nie wierzył.
Suho
bardzo musiał się przemóc, by nie przyznać przed samym sobą, że obecność Krisa
w żaden sposób na niego nie działa. Jego reakcja na jakiekolwiek bliższe
kontakty z Yifanem nie była niczym nadzwyczajnym z racji tego, że Junmyeon był
młodym, stuprocentowym gejem, który już dawno pogodził się ze swoją
seksualnością, a blondyn był po prostu cholernie przystojny. Problem tkwił
raczej w sytuacji samej w sobie. Myeon wiedział, że powinien podejść do tego
wszystkiego z ogromnym dystansem, ponieważ niewiele wiedział o tym, kto pociąga
Krisa i choć przypuszczał, że to jednak nie mężczyźni, światełko nadziei na
cokolwiek wciąż w nim pozostawało.
Odwrócił
speszony wzrok z powrotem na swoją literatkę, zauważając jak Yifan intensywnie
mu się przygląda, bawiąc ustami pomarańczową słomką.
- Hej, Junmyeon - usłyszał w
końcu, a na jego twarz wkradł się mały uśmiech. Od paru minut czekał tylko aż
Kris się odezwie. Sam jakoś nie potrafił zacząć żadnego tematu. Spojrzał
ponaglająco na Yifana, mrucząc ciche ‘’hm?’’, by zachęcić go do kontynuacji. –
Wiesz, tak się zastanawiam czy nie chciałbyś…
- Chłoooopaki! No co tu tak
drętwo? – poczuł ramiona oplatające jego szyję i jęknął boleśnie, stwierdzając,
że to najgorsza z możliwych chwil do powrotu, którą mógł sobie wybrać Luhan.
Yumę.
OdpowiedzUsuńYumę, czy ja Ci kiedyś pisałam, że przez Ciebie pokochałam Krisho? Jeśli nie, to właśnie piszę. I pewnie sobie nie wyobrażasz filsów, jakie mną targały, gdy to czytałam. TO BYŁ ŚRODEK NOCY, A JA ZACZĘŁAM SIĘ TELEPAĆ NA ŁÓZKU JAK SIEROTA. Fundujesz mi wizyty u psychiatry.
Do tego jak jest napisane tak dsnakjfasbjfasbfashf to ja zdycham.
Przepraszam za słownictwo, ale nie umiem opisać moich feelsów inaczej, niż hsajfhsakfhasjkgaskj. Więc ten blog jest adnjfbasjkgfbasjkfas, Krisho jest bjkdasbfasjkfbasjkfbasj, SS jest dhasfasbhfbaskjgfbajskga, ty jesteś fdasjkfsbgbsdhgbsdhgbs i wszystko jest askdjsabfjkbfasjkgbaskjfgas.
A teraz biję brawo do monitora.
Yumę?
Gratuluję~~
Jesteś niesamowita.
O matko zakochałam się w KrisHo na prawdę, to opowiadanie tak bardzo mi się podoba. Cały czas się uśmiechałam jak to czytałam, nie mogę z Sehuna, jego egzystencja w tym opowiadaniu doszczętnie mnie rozwala, przysięgam i to jego "Usp" już po prostu tarzałam się na łóżku wyobrażając sobie tą całą sytuację. Lu jest przeuroczy, te hunhan'owe niewinne zachowania, umieram <3 Kochana ruda małpa! Jejku te wszystkie momenty z Wu i Suho o jej one tak bardzo mnie rozczulają, zaciesz to mi z twarzy w ogóle nie schodzi przez nich. I jeszcze Suho boi się burzy, to już w ogóle była miazga, tam w domu Jifana. I jeszcze o co chodzi z tym, że Suho nie chciał powiedzieć Wu, dlaczego nie pije, to mnie serio zaciekawiło, mało tego nawet Xiao nie wie... no nic dowiem się w przyszłości <3
OdpowiedzUsuńNo i... Przepraszam, że dopiero teraz skomentowałam, ale szczerze mówiąc nigdy nie czytałam nic o tym paringiu i tak trochę nie byłam przekonana, ale przyznaję, wpadłam, zauroczyłam się nim po uszy, i naprawdę cieszę się, że to piszesz i dziękuję, bo to jest po prostu genialne! Hwaiting!